Ta strona została uwierzytelniona.
brałam grzyb, a ona mnie złapała za rękę!
Zajrzała Zosia z Jurkiem pod krzak i żmiji nie było, ale zato igły jałowca były bardzo ostre i mogły zranić do krwi rękę dziewczynki. Postanowiły dzieci przemyć okaleczone rączki, i zawiązać chusteczką od nosa. I po znalezieniu źródełka, to uczyniły.
Przed wyszukaniem jednak wody zostawiono pod krzakiem kobiałki, mając zamiar wrócić po nie wkrótce i zabrać.
Żałowała bardzo Helenka zostawionego w kobiałce grzyba, nie wierząc, iż był trujący.
— Nazywacie mój grzyb niejadalnym, dlatego, żeście go sami