Strona:Wesolutki światek dla grzecznych dziatek.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

kanie dziedzica, nie łapał rzucanych monet.
Grał i grał bez przerwy, zapominając o wszystkiem i o pieniądze nie dbając.
Zaintrygowało to pana. Jakiś dziwny chłopiec! — pomyślał dziedzic i podszedł ku niemu zaciekawiony, tembardziej, że i gra na fujarce była niezwykła.
— Kto cię grać nauczył? — spytał łaskawie chłopca.
Odpowiedziało mu na to milczenie.
— Kto ciebie grać nauczył? — powtórzył dziedzic.
— A któżby? Sam, — odpowiedział płaczliwie, wypuszczając z rąk fujarkę. Przeraziła go rozmowa z tak wielkim panem.