Stężała dłoń i pióro nie zaglebi treści
Na karcie zaoranej Twej goryczy trudem.
Gruda przysypie trumnę. Czas nakryje grudę.
Śmierć przybyła Cię czytać w połowie powieści.
Po zaułkach Powiśla trop wiatru szeleści
I płoszy z bruku liście zasuszone brudem,
By jak motyle nędzy pofrunęły rude,
Nad ciszą Twego grobu wielki wieniec spleść Ci.
Zbyszku! Rzuciłeś w ludzi najżyzniejszym chlebem,
A oni Ci oddali kamieniem... Kamieniem,
Co jak sęp nienawiści zawisł nad żałobą.
Zbyszku! Te kruche słowa pod tem słotnem niebem
Piszę, bo ciężko jest mi pożegnać się z Tobą
I powitać się z Twojem ugornem milczeniem.
Światopełk Karpiński.