słowa. Uznawał ustrój, w którym żył, szanował jego normy. I rozumiem dlaczego. Oto w tym ustroju, oto w tym układzie stosunków, oto w tej rzeczywistości zdołał wywalczyć sobie pozycję literacką, materialną, moralną i towarzyską, pozycję odpowiadającą jego umysłowi, talentowi i poziomowi duchowemu. Ciężka to była walka, omal beznadziejna, bo własnemi siłami, bo własnym zdumiewającym uporem, hartem i wytrwałością trzeba było zdobywać wszystko, od początku, od kawałka chleba, od pierwszego elementarza, poprzez dotkliwe porażki, poprzez pokusy i poniżenia. Któżby lekce sobie ważył z takim trudem osiągnięte zwycięstwo, któżby pragnął niszczyć czy dewaluować zdobycz dwudziestu lat życia!... Napewno nie Uniłowski.
I tego człowieka starano się okrzyczeć jako burzyciela ładu społecznego, jako prekursora bolszewizmu, jako wroga ustroju.
Tem jaskrawiej uderzy nas niedorzeczność podobnych zarzutów, gdy musimy stwierdzić, że Uniłowski-artysta był wierny Uniłowskiemu-człowiekowi! Te same cechy, którymi odznaczał się w życiu, znajdziemy w jego utworach. Znajdziemy wszystkie, bez najmniejszego wyjątku.
Skądże tedy wyciśnięto, skąd czerpano czernidło do owych etykietek?... Na to mogę jedną tylko znaleźć odpowiedź: z powierzchownego osądu.
Strona:Wiadomości Literackie 5 XII 1937 nr 50 (736) wybór.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.