Chcę zacząć od sprawy najdrażliwszej, od głośnego obrazka z wojska o dniu rekruta. Obrazek wywołał istną burzę, spowodował lawinę potępień, demonstracyjnych wystąpień, protestów. Czytałem ten obrazek, czytałem kilkakrotnie i przyznaję, że nie znalazłem w sobie życzliwego dlań oddźwięku, ale stąd jeszcze daleko do szukania w nim obrazy czy zniesławienia wojska. W ocenie należało uwzględnić rozbieżność kryterjów: naszych, którzyśmy o tem wojsku od dzieciństwa marzyli i w którego szeregach od młodzieńczych lat walczyli, i kryterjów autora, który z racji swego wieku poznał to wojsko już wtedy, gdy z natury rzeczy stało się ono zjawiskiem normalnem, codziennem, a przez to oczywiście mniej romantycznem, bardziej nasyconem szarzyzną pracy powszedniej. A Uniłowski jako rekrut zetknął się z wojskiem właśnie od tej strony, od strony nie bohaterskiej, lecz szarej i ludzkiej. Artysta zawsze szuka właściwości ludzkich. Nawet w bohaterach, nawet w Bayardach i w Zawiszach, nawet w Napoleonach i Cezarach. Artysta nie jest kronikarzem, któremu płaci się za upiększanie prawdy, nie jest narożnym pacykarzem od malowania karmelkowych portretów, nie jest zawodowcem od reklamy i propagandy. Jeżeli spada do tej roli, przestaje być artystą, jak to się dzieje dziś w Sowietach, gdzie pisarze zmienili się w stado skamlących chwalców wszystkich urządzeń państwowych, aż do asenizacji włącznie.
Strona:Wiadomości Literackie 5 XII 1937 nr 50 (736) wybór.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.