Taki sposób myślenia nie jest wyłącznym przywilejem polityków. Ma zasięg przerażająco szeroki. Obejmuje masy, których prawymi przedstawicielami są Pirożyńscy i Lechiccy. Dla nich najbardziej chrześcijańską książką po wieki wieków będzie „Quo vadis?“ — epikurejski pean na cześć Petronjusza i helleńskiego pogaństwa, dla nich też wszelki realizm w odsłanianiu smutnych i brzydkich stron życia pozostanie brudem moralnym i deprawacją niezależnie od tendencji utworu i od skutków w psychice czytelnika. Dla nich wszystko co jest erotyką nosi miano pornografji, i jedno tylko ratuje artystę przed tym tępym osądem: — czas. Po paru stuleciach Rabelais, fraszki Kochanowskiego, akty w malarstwie i w rzeźbie stają się dziełami sztuki.
Zastanawiałem się nad tem, jaki los spotka „Wspólny pokój“ Uniłowskiego, powieść, która na jego głowę ściągnęła tyle gromów. Czy ten soczysty obraz obyczajowy, wywołujący zgodnie z intencją autora odruch obrzydzenia, a zatem w konsekwencjach moralny, długo będzie służył zawodowym moralizatorom do straszenia grzecznych dzieci?... Nie sądzę. A nie sądzę dlatego, że sam nieraz znajdowałem się w podobnej sytuacji. Jedna z pierwszych moich powieści była przedrukowana w odcinku pewnego dziennika lwowskiego. Niektóre jej fragmenty uznano za tak niebezpieczne, że aż biskupi kilku obrządków uważali za konieczne interwenjować, aby druk przerwano. Było to przed siedmiu laty. Dziś, o ile mnie moje informacje nie mylą, książka ta znajduje się w wielu bibljotekach parafjalnych.
Poza wszystkiem nie należy zapominać, że „Wspólny pokój“ był pierwszą i młodzieńczą powieścią Uniłowskiego. Kto czytał „Dwadzieścia lat życia“, ten nie mógł nie dostrzec jak bardzo wysublimowała się od owego czasu wyobraźnia i wrażliwość autora, jak dojrzałe rozwinęły
Strona:Wiadomości Literackie 5 XII 1937 nr 50 (736) wybór.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.