Ktokolwiek zetknął się bliżej z autorem „Wspólnego pokoju“, ulegał czarującemu wdziękowi i prostocie pisarza, w którego oczach paliła się gorączka twórczości. Myśl o powołaniu pisarskiem nie opuszczała Zbigniewa Uniłowskiego nigdy. Znajdował on w każdej sytuacji nieomylną drogę do własnego spojrzenia na ludzi i rzeczy. W ciągu kilku lat, w których objawił się i tak szybko dojrzewał jego talent pisarski, przygotowywał się Uniłowski do wystąpień powieściowych, zakrojonych na najwyższą miarę. Wszystko co tworzył i pisał, było próbą określenia samego siebie w stosunku do współczesności.
Uniłowski nie był człowiekiem doktryny ani skrystalizowanych poglądów.
Był przedewszystkiem artystą. Nie było w nim nic fałszywej skromności, ani nadmiernego mniemania o sobie. Skromność łączył z poczuciem własnej wartości, dzisiejszość swego artystycznego wysiłku — z rozległemi marzeniami o przyszłych książkach. Była w nim naiwność dziecka, która umiała nagle przemieniać się w kamienną i nieustępliwą dojrzałość.
Nie było rozdźwięku między twórcą a jego dziełem. Pisał przecież tylko o
Strona:Wiadomości Literackie 5 XII 1937 nr 50 (736) wybór.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.