W których sine z zieloném migały mu płatki.
Te równinę prześliczną do raiu podobną,
Pięknémi trawnikami, i kwieciem ozdobną,
Strumień kręty przedzielał pławiąc wody czyste,
Które w śród tak zielonych zdały się śrebrzyste;
W niéy rozrzucone drzewa stoiąc gromadami,
Różne postacią, liściem, i zielonościami,
Brzmiały śpiewem słowików, którzy jak na chóry
Dalecy bliskim mile poddawali wtóry.
A ciepły wietrzyk, który z kwiatami się pieści,
Niesie z nich woń i liściem na drzewach szeleści.
Zgoła taka równina w malarza marzeniu
Lub w rymotworcy tylko istnie przywidzeniu. ––
Pędzi nią Pan Gryz truchtem w naylepszéy otusze
Rzekł: ”Już wszystko złem przebył! – Żem się bał o duszę
Żem drzał, i niechciał by mnie smok, wilk, lew miał zdusić
To fraszka – niema świadka – a gdyby co skusić
Mogło muła, ażeby rzekł przeciw mnie, sam co;
Tobym zaparł, zowiąc go w obec świata kłamcą! ––
J gdy tak daléy iedzie, aż przed nim w ćwierć mili
Piękny zamek z pomiędzy gaiów się wychyli,
A zaraz (iako z woru wykłuwa się szydło)
Przyszła mu myśl do głowy: W tym zamku wędzidło.
Pospiesza więc. Ale go wstrzymuie w pół biegu
Rzéka bystrogłęboka. Stanąwszy u brzegu,
Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/19
Ta strona została przepisana.