Jnaczéy Gawin myślał, bo niebył guzdrało;
Kto diabłu chce swe oddać dusze wraz i ciało,
Niechay nie szuka wdzięków w iego rogach, nosie,
J nie czeka ażby go złe samo porwało;
Więc ruszay dziarsko choćby i po końskim włosie;
Gdy przebędziem, dość będzie czasu spoyrzéć co się
Już stało, i iak było to uczynić można;
Bo co bydź musi, myśleć nad tém rzecz iest próżna. ––
Mądrze myślał Pan Gabin, każdy go pochwali,
J rzeknie: ”My by także podobnie działali!„
Dość natém, że Pan Gabin nim trzy chwil przeminie,
Przebył rzékę, na mule w cwał pędząc po szynie.
Niech kto powie: ”Nie sztuka, łatwa była dróżka;
„ Muł go przeniósł, czy w niego przedzierzgniona wróżka!
Jechałbyś (założę się za ieden grosz o sto)
Miasto na most, do domu, tak iak Pan Gryz, prosto;
Wiara tylko moc daie, niczém bez niéy chwała,
Bez niéy prosty andryga byłby z Bucyfała,
Też z Bellefrona, co był sławny między Greki,
J z muła Machometa zdobywacza Mekki;[1]
Lecz nie każdy ma wiarę, co ich zachęcała. ––
Błogoufny Pan Gabin, iuż na drugim brzegu
Pędzi aż pod sam zamek w całym muła biegu.
- ↑ J z siwosza, co zbáwcę Wiednia niosł przed wieki,