Znowu kole,
Znowu siecze;
Tak że przez łąki i pole,
Jucha potokami ciecze;
J muł iego nie leniwy
Tą razą wyrabia dziwy;
Przez płomienie tylko pląsa,
Włusia w grzywie mu się ieżą,
Przodem biie, wierzga zadem,
J zębami strasznie kąsa,
Tak że po za iego szladem
Zgruchotane członki leżą.
Zgoła po srogim zapasie
Wszystko znikło w krótkim czasie ––
Więc iuż Gabin mógł wiechać do zamku bez szkody
Zdaie się Wam, gdy znikły te wszystkie przeszkody? –
Bynaymniéy. – Nową sztuczkę zły duch wyssał z palca:
Cały zamek gdyby Szwab, w koło toczy walca;
Ato tak szybko i śmiałko,
Jak żeby został wartałką.
W prawdzie w zamku iedna stała
Brama na ościerz otworem,
Lecz pokazuiąc się, zaraz znikała,
J łatwo było uwieść się pozorem;
Niewczas skoczywszy chybić bramę ową
Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/33
Ta strona została przepisana.