J zginąć o mur uderzaięc głową. ––
Bo zawsze miéycie w pamięci,
Że się zamek wirem kręci. ––
Lecz Gabin śmiało ––
Gdy swą krew, ciało,
Jak złe sąsiady
Niebierze nigdy do rady;
Ale zawsze tylko słucha
Swoiego mężnego ducha,
Stanął na przeciw zamku, i gdy bramę zoczył,
Pędem wnią wskoczył. ––
Już iest w niéy, i zostanie; na złość psotnym czarom
Wprzekor złośliwym wróżkom, wbrew piekielnym marom
Zamek zaczarowany przestał się też kręcić;
Spoyrzał Gabin co będzie nowego się święcić;
Aż spostrzega na słoniu czarnego olbrzyma,
A ten pałkę tak grubą iak maszt w ręku trzyma.
Takiego odźwiernego, gdy kto w domu wprogu
Napotka, to nie powie pewnie: Chwała Bogu! ––
Gabin mniéy na to zważał – choć z zadartym nosem
Stał Olbrzym – przywitał go i rzekł wdzięcznym głosem
„ Panie Odźwierny! mała zbyt mnie fraszka wiedzie
„ Tu do zamku, a gdy ią wrócicie Sąsiedzie,
„ Gdy wzięte z mego muła wędzidło oddacie,
„ Skończymy nasz interes, i zostań zdrów Bracie! ––
Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/34
Ta strona została przepisana.