Wlecze się z nim więć Gabin –– by się go zbyć prędko
Rzucił się, jak był długi, na murawę giętką,
J spiącego udaie. ––
Tu były niedaleko z wonnych drzewek gaie,
Z których ptaszków milutkie dochodziły śpiewy;
A ciepło – balsamiczne zefiru powiewy,
J luby szelest liścia, i letkie szeplenia
Mnóstwa robaczków skrytych wśród drzewinek cienia,
J głos letko szumiący licznego owadu,
Plusk jednostaynie brzmiący zdala wodospadu,
To wszystko tak mu serce uięło stokrotnie,
Że spiącego udaiąc –– usnął też istotnie. ––
Długo trzyma Gabina snów lubych mamidło,
J słonko się schyliło iuż ku zachodowi,
Gdy się zbudził –– i mocnym głosem to przemówi:
„ A gdzie iest moie wędzidło? „ ––
Blisko murzyn leżący w trawie, tak się śmieie,
Że mu brzuch aże się chwieie;
„ Oto mi to wędzidło! rzekł, WaćPan pocześnie
„ Widzisz go nawet i we śnie! „ ––
Wtym ze salonu w ogrodzie,
Ozwie się śliczna muzyka.
„ To ku WaćPana wygodzie,
„ Ten honor Jego spotyka;
Rzekł murzyn: ”Więc proszę z sobą,
„ Ozdób koncert swą Osobą. ––
Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/37
Ta strona została przepisana.