Strona:Wieland - Wędzidło z muła.djvu/39

Ta strona została przepisana.

„ Już mam czekania do syta!
„ Jutro nie nasz! jutro rano!
„ Niedotrzymać obiecano. „ ––
„ Do jutra! nasz olbrzym rzecze:
„ Na moie rzetelne słowa
„ Każda zawierzyć gotowa;
„ Choć się do jutra odwlecze,
To co ma być nie uciecze. „ ––
Rad nie rad, zmęczon wybiegiem
Pozostać musiał w zamku Pan Gabin noclegiem;
Naypięknieyszy mu pokóy został wyznaczony,
Gdzie zwierciadła ogromne z każdèy mnożąc strony
Rzeźby naywytwornicysze dłuta Praxytela,
J wyborne obrazy pędzla Rafaela,
Co wszystko jakby światłem oświecone zorzy
Rzucaiacéy na biały marmor kolor róży,
Pustoty i Wdziękinie, Wenerę, Kupida,
Nie w posągach, lecz żywe widzieć mu się wyda;
A w końcu świetne łoże krzyształem, bronzami,
Z przeźroczego muszlinu, z lamy oponami,
Naypulchnieyszém usłaniem, wykwintną powłoką,
Jest otuchą spoczynku, zabawiaiąc oko. ––

Niezłudzony przepychem, wciąż Gabin iednaki
Odsyła do usługi dane mu chłopaki,
Sam został. – Wtym przez skryte letko wchodzą drzwiczki,
Cztery młodziuchne, hoże jak łanie dziewiczki;