kich obecnych, dostrzegł natychmiast z miny p. Newełyczki, że się coś stało nadzwyczajnego.
— Was gibt's denn schon wieder, Nefeliczko? — zapytał z pewnym niepokojem.
Pan Newełyczko oświadczył, że ma etwas Wichtiges zu melden, poczem pan forszteher cofnął się do swego pokoju, dając znak dyurniście, by szedł za nim. Pan Sarafanowycz dostał się już był tymczasem napowrót na nogi, i czując się bezpieczniejszym w obecności pana Schwalbenschweifa, odgrażał się niepospolicie Karolowi, który ze swej strony przy pomocy Milci tłumaczył, jak mógł, całe to zajście wobec pani Precliczkowej. P. Schwalbenschweif stał ciągle przy drzwiach, i ze stoiczną obojętnością przypatrywał się otaczającym go przedmiotom, nie badając bynajmniej, czy falujące i wirujące tychże ruchy były optycznem złudzeniem, czy nieuniknionym skutkiem jakiegoś, powszechnie w fizyce obowiązującego prawidła?
Ważne owe rzeczy, które pan Newełyczko miał do zameldowania panu forszteherowi, były rzeczywiście zatrważającej natury. Oto przed chwilą pan Kuderkiewicz, dzierżawca z Głęboczysk, przejechawszy na pocztę po gazety i listy, spotkał się tam z panem Bykowskim i głośno, na ulicy, przywitał go temi słowy:
— A co czytałeś pan, panie Jakóbie?... A pan Jakób na to:
— Ta co mi tam z tego!... A pan Kuderkiewicz:
— Jakto, co mi z tego? Zobaczysz pan, będzie Polska!
— Daj mi tam jegomość pokój ze swoją polityką — odparł pan Jakób; — nim będzie Polska, to nas tymczasem obedrą ze skóry! — Pan Jakób był pesymistą, i kiwnął tylko ręką pogardliwie, gdy pan Kuderkiewicz wywodził mu dalej jak na dłoni, że „będzie Polska“, i że to już przyszło urzędownie z Wiednia. Pan Newełyczko zdał panu forszteherowi jak najdokładniej sprawę z tej rozmowy dwóch szlachciców, i dodał, że po całem mieście już żydzi i chrześcianie powtarzają tę samą nowinę, że „będzie Polska“. Potwierdził tę rzecz i Dudio, który tymczasem pojawił się już był także
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/127
Ta strona została skorygowana.