słuchaczkom na galeryach, i kto wie czy nie zrzekłbym się w końcu prezydentury, byle się nie nudzić na krześle w środku sali. Inni pojmują to inaczej, ale nie mniej przeto pewna, że ciężar dostojeństw, w młodszym zwłaszcza wieku, nieznośnym jest do dźwigania. Wiedzieli dobrze Rzymianie, że młodość ma swoje prawa, i dla tego np. tak młodych ludzi, jak p. Romanowicz, nie mianowali nigdy ojcami ojczyzny. Nawet u nas zaczynają to już pojmować, i wkrótce, jak słychać, ma być ogłoszony konkurs na współpracowników pewnego „organu“ z tym warunkiem, iż kandydat ma koniecznie mieć już wszystkie zęby, a to nietylko przednie i boczne, ale także trzonowe, chodzi bowiem głównie o przeżuwanie.
Pan major nudził się tedy koniec końców na swojej sztabowej posadzie między panią aptekarzową a panią kasyerową, i rad był bardzo, gdy dano wieczerzę, albowiem, wówczas przynajmniej wszyscy razem siedli do stołu i łatwiej można było ściągnąć na siebie uwagę powszechną, czego też pan Artur uczynić nie omieszkał.
Dzięki sztywnemu a powszechnie u nas prawie obowiązującemu obyczajowi, wszystkie damy zasiadły na jednym końcu stołu i tylko pan major i obecny tamtego wieczora ksiądz proboszcz unicki posadzeni byli najbliżej tego po części pięknego, a po części poważnego grona. Inni cucyglery i honoratiores miasteczka mieścili się poniżej. Dzień był uroczysty, obchodzono bowiem imieniny pani aptekarzowej, Imci pani Anny Odwarnickiej. Miejsce wszystkich wesołych i gwarnych rozmów zajęło uroczyste i usilne, a bez końca powtarzane naleganie gospodarza i gospodyni, by goście „pozwolili“ jeszcze trochę, a potem jeszcze, i jeszcze trochę, tej i każdej potrawy. Nalegania te przeplatane były skargami, że księdzowa dobrodziejka jakoś nic nie je, że pan adjunkt dobrodziej jakoś nie łaskaw i t. d. Trwało to tak długo, póki nawet najżarłoczniejszy z jedzących nie oświadczył, że pan aptekarz chce go chyba przyprawić o dyspepsyę, jeżeli go jeszcze siłuje do jedzenia. Poczem gdy kieliszki już były nalane, podniósł się ksiądz proboszcz i w niezmiernie
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/178
Ta strona została przepisana.