feld mówił bardzo pięknie, posłowie słuchali go pilnie i ze skupieniem umysłu, ale wyborcy powiedzieli, że w Wiedniu odraczają sprawę rezolucyjną na to, ażeby jej nigdy nie załatwić. Tak też cucyglery w r. 1863, ilekroć dla nierozstrzygniętej jakiej trudności powyższego rodzaju, dla braku sucharów, słoniny albo szczotek do butów zwlekano wyprawienie oddziału za granicę, krzyczeli w niebogłosy, że „panowie, książęta, hrabiowie“ po prostu chcą dać wyłapać cały oddział przez c. k. władze niebezpieczeństwa publicznego, zamiast wysłać go na Moskali. Żadnemu na myśl nie przyszło, że słoninę trzeba pierwej uwędzić, suchary upiec, szczotki do butów zamówić u szczotkarza i t. d.; że każda z tych czynności składa się z wielu innych pomniejszych, i że każdy znowu szczegół musi być należycie obmyślany, przedyskutowany i przez kilka instancyj zatwierdzony. Wszystko to wymaga wiele, bardzo wiele czasu, jak tego dowodzi najlepiej historyczny fakt, iż od lipca 1863 do marca 1864, to jest przez ośm miesięcy, władze narodowe obwodu Cybulowskiego nie były w stanie porozumieć się należycie co do ilości, jakości i formy owych wyżwymienionych sucharów, podczas gdy jedocześnie władze wojskowe naradzały się niemniej pilnie, długo i bezskutecznie, ażali nie byłoby pożytecznem, by kosynier miał u kosy hak, zapomocą którego mógłby jeźdźców nieprzyjacielskich ściągać z koni, a następnie powalonych na ziemię zarąbać. Sprawa ta musiała się przewlec, albowiem jeden z oficerów twierdził, że skoro okoliczności pozwolą dosięgnąć nieprzyjaciela kosą, to nie potrzeba haka, bo można go zarąbać bezpośrednio i fatygę spadania na ziemię zostawić jego dobrej woli i ochocie. Widzimy tedy, że była różnica zdań, która musiała być wyrównaną, i która byłaby nawet była wyrównaną, gdyby nie było brakło czasu. Ale cucyglery nie chcieli tego zrozumieć, a wyborcy galicyjscy nie chcą zrozumieć powodów odroczenia rezolucyi, zkąd w 1863 roku krzyki na naczelników, na komitety i na sztaby, a w r. 1869 na delegacyę, na rajchsrat, na dr. Giskrę i na tego wielkiego polskiego męża stanu, co to pozwolił nam tak łaskawie wal-
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/208
Ta strona została przepisana.