Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/210

Ta strona została przepisana.

plebejusze są u steru. Książę Artur nie znajdował się w żadnym z tych dwu wypadków, musiał tedy uznać, że oddział, o którym była mowa w Zabużu, nie może być wysłanym za granicę, póki nie będzie miał sucharów; że suchary piec nie można, póki się nie wyjaśni, czy mają być pszenne lub żytnie, i że wtenczas pozostanie jeszcze do rozstrzygnięcia ważne pytanie, ażali mają być okrągłe, podłużne lub czworograniaste.
Książę Artur, zostawszy sam na sam z panią Podborską, która go zabrała z sobą do ogrodu, nie taił się bynajmniej z tem zdaniem swojem w kwestyi sucharów i wymarszu na Moskwę. Pani Podborska podziwiała niezmiernie głęboki zmysł strategiczny, administracyjny i polityczny „księcia“, i objawiła mu bez ogródek, iż on jest pierwszym z biorących udział w powstaniu, z którego ust słyszy tak zdrowe zdanie.
— Wszyscy ci inni panowie powstańcy — rzekła — to zapalone głowy, wymagają rzeczy niemożliwych, a gdy im tego dać nie możemy, to narzekają na nas, arystokracyę....
Pani Podborska i książę Artur czuli się w tej chwili rzeczywiście na wskróś arystokratami. Jest jakieś niezbadane dotąd prawidło psychologiczne, na mocy którego każdy może obudzić sam w sobie przeświadczenie tego rodzaju. Potrzeba tylko chcieć wyobrazić sobie, że się jest księciem, a przeświadczenie to przeniknie człowieka aż do kości, osiędzie na jego czole i objawi się nawet na chustkach od nosa i na szkarpetkach w formie mitry, wyszytej czerwoną włóczką. Gdyby w tej chwili jaki Sanguszko rozmawiał z jaką Potocką, reszta świata nie mogłaby im się była wydać bardziej plebejuszowską, niż się wydawała księciu Arturowi i p. Podborskiej.
— Ach, pani! — odparł książę Artur na jęk boleści arystokracyi polskiej, wydany przez usta dziedziczki Zabuża — ci demokraci są wiecznie niepoprawni. Rozpoczęli to powstanie Bóg wie po co, i Bóg wie, dokądby je byli zaprowadzili, gdybyśmy im zaraz z początku nie byli wydarli kierownictwa z ręki. Podczas organizacyi, która poprze-