nie był on z dziada i pradziada osiadłym w obwodzie. Natomiast przyjęto bez szemrania i opozycyi jego nominacyę na naczelnika organizacyi narodowej w ośmiu przyległych powiatach, i tylko mała liczba malkontentów — ludzi czerwonych, ma się rozumieć — niezadowoloną była z tego wyboru.
Nie pojmuję zresztą, co ta, chociażby i tak mała liczba opozycyonistów, mogła mieć przeciw naczelnictwu hr. Cybulnickiego? Był to najprzód człowiek, według nowomodnych, dziennikarskich wyobrażeń, postępowy. Dość powiedzieć, że na przestrzeni stu mil kwadratowych, z ludnością około 300.000 dusz różnego rodzaju, wieku i zatrudnienia, znajdowała się jedna tylko biblioteka w Cybulowie. Na tejże samej przestrzeni nikt nie wiedział, że przed Sobieskim panowali w Polsce Wazowie, a jeszcze dawniej Jagiellonowie, a jeszcze dawniej Piastowie — oprócz pana Cybulnickiego. Oprócz tych wiadomości, posiadał pan Cybulnicki jeszcze wiele innych, i śmiało mógł uchodzić za dwunożną, chodzącą encyklopedyę, na wszystkich kartkach zadrukowaną, podczas gdy jego sąsiedzi, oprócz oprawy w cielęcą skórkę, żadnego innego podobieństwa z jakąkolwiek książką nie przedstawiali.
Przytem, co się tyczy zewnętrznej prezentacyi, obywatel ten miał prawdziwie imponujące przymioty. Jego przenikające, siwe oczy, twarz dyplomatycznie ogolona, poważna mina i wielka pewność siebie, nakazywały cześć i poszanowanie, — sam prezydent miasta Krakowa, kiedy oparty jedną ręką o stolik i z głową ku sufitowi zadartą, odsyłał burmistrza lwowskiego wraz z jego radnymi do swojego kancelisty po bilety na pogrzeb Kazimierza Wielkiego, nie mógł być podobniejszym do ważnej jakiej figury, jak pan hrabia Cybulnicki, gdy dawał audyencye podrzędnym istotom, takim np. dzierżawcom z sąsiedztwa, budowniczym, aptekarzom, rządcom dóbr i tympodobnej kanalii, pełniącej drobniejsze funkcye w organizacyi narodowej. Dodajmy do tego, że p. prezydent jest pierwszym „panem krakowskim“ w swoim rodzie, a hrabia Cybulnicki musiał mieć przynajmniej jednego drążkowego kasztelana między swoimi przodkami, inaczej
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/224
Ta strona została przepisana.