Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/232

Ta strona została przepisana.

Ułożywszy rzecz w ten sposób i pożegnawszy odjeżdżającą panią Podborską, a następnie ulokowawszy pana Artura w gościnnym pokoju, p. hrabia został się sam na sam ze swoją żoną, i ku wielkiemu tejże zdziwieniu, wpadł w długi konwulsyjny paroksyzm śmiechu, tak, że przez kwadrans przeszło pani Cybulnicka nie mogła dojść przyczyny tej wesołości swojego męża, i w końcu zaczęła się niepokoić, czy nie dostał przypadkiem spazmów?
— Ależ wyobraź sobie, moja droga, wyobraź sobie panią Melitonową Kacprowską, i wszystkie trzy panny Kacprowskie, i pana Melitona z tym księciem w ich zacnem gronie! „Książę, księcia, księciu“, i tak dalej, nic więcej nie usłyszysz w całych Cewkowicach od rana do wieczora! Będą go nosić na rękach i będą go pokazywać sąsiadom, jak jaki klejnot familijny, bo wielkiemu rodowi Kacprowskich,jak wiadomo, brak dotychczas klejnotu!
Pan hrabia nienawidził serdecznie pana Melitona Kacprowskiego, a pani hrabina nienawidziła pani Melitonowej. Z tem wszystkiem, nie mogła ona pojąć, dlaczego jej mąż tak się raduje myślą umieszczenia księcia Artura w Cewkowicach.
— Ach, jakaż ty niedomyślna! — zawołał pan hrabia, i począł śmiać się na nowo. — Wszak gdybym panu Franciszkowi, temu niezmordowanemu kolektorowi banknotów, dał fałszywą setkę za tę zrosłą pszenicę, którą mi sprzedał onegdaj, nie wypłatałbym mu lepszego figla, jak p. Melitonowi tym księciem.
— Więc ten książę...
— Tak, ten książę jest tylko doskonałą imitacyą księcia, równie jak peruka pana Kacprowskiego jest tylko doskonałą imitacyą ludzkiej czupryny, albo jak pani Kacprowska jest tylko doskonałą imitacyą papugi, mówiącej bon jour po francuzku. Przepyszny figiel, na honor! Ubiorę pana Melitona w księcia, i może jeszcze która z panien Kacprowskich zapragnie ubrać się w mitrę! — I pan hrabia śmiał się do łez, a pani hrabina podziwiając przenikliwość i dowcip pana hrabiego, śmiała się także, albowiem pani Melitonowa