rzeczy, t. j. nierobienia niczego. Dla jednych, wszystko idzie za prędko, usuwają się tedy z zasady, z przekonania, a ponieważ przekonanie jest rzeczą świętą, więc są bardzo szanownymi konserwatystami. Dla drugich wszystko co się robi, jest za powolne, zbyt nieglaźne, manifestują się tedy z wielkim krzykiem i — idą do domu. Ale ani p. Artur tego nie wiedział, ani też to nie należy do powieści, więc kontentujmy się faktem, że pan Meliton Kacprowski był czerwonym opozycyonistą, cybulowskim, i dziwmy się, jak można być opozycyonistą, gdy się ma trzy piękne folwarki, las, propinacyę, młyny i listy zastawne, i gdy się jest potomkiem wielkiej i znakomitej rodziny Kacprowskich.
Rodzina ta, jakkolwiek Okólski pominął ją milczeniem, bo zaniedbywała Dominikanów, i jakkolwiek Niesiecki nie wspomina o niej, ponieważ nie wyposażała Jezuitów, należy do najstarożytniejszych na kuli ziemskiej. Jest rzeczą niewątpliwą, że jeden z jej protoplastów pod tym lub owym pozorem znajdował się warce Noego, i że potomkowie jego osiadłszy w Europie, żyli tamże jeszcze z czasów wojen krzyżowych, jakoteż później podczas najazdów tatarskich. Zmienną atoli rzeczy ludzkich koleją stało się, że dziad pana Melitona Kacprowskiego, zwany Błażejem Kacprem, służyć musiał za kucharza u JW. hrabiny Bankrucińskiej, której kosztem i sumptem syna swego, Macieja, edukował tak starannie, że tenże następnie w majątku pani hrabiny mógł zostać mandataryuszem i rozdawał plagi „poddanym“ na kamieniu, pokazywanym dotychczas w sąsiedztwie Cewkowic jako ciekawy zabytek historyczny. Pani hrabina pokładała w nim nieograniczone zaufanie, i oddała mu prowadzenie swoich interesów, niezmiernie zawikłanych, tak zawikłanych, że nawet pan Maciej Kacper nie mógł im nic poradzić, i majątek uległ przymusowej sprzedaży. Naówczas zapobiegliwy ten obywatel, przybrawszy od niejakiegoś już czasu nazwisko „Kacprowski“, z własnego, ciężko zapracowanego grosza wyłożył 150.000 złr. mk. na kupno Cewkowic z przyległościami, ażeby przynajmniej część pańskiego majątku nie dostała się w niegodne ręce, i wybudowawszy tamże
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/253
Ta strona została przepisana.