donimem. Nareszcie, gdy to niesłuszne podejrzenie upadło w umyśle pani Podborskiej, powstało natomiast drugie, niezmierniej okropne, t. j., że „książę“ oprócz jej serca, „zrozumiał“ jeszcze wiele innych serc kobiecych. Od tej chwili przyjęcie p. Małgorzaty i jej pasierbicy w Zabużu stało się nader chłodne. Gdy p. Podborski powróciwszy z polowania na bekasy, omal się nie wygadał, dokąd wywieziono p. Artura, pani dobrodziejka głośniej i piskliwiej niż kiedykolwiek zawołała: „Zdzisiu, milcz!“ i nakoniec obydwie nasze znajome dawne, po pełnej nieporozumień wizycie w Zabużu, odjechały do Lwowa.
Kuryer powiatowy, pan Łagoszewski, odwiózł do Cewkowic list i pakiet, przeznaczony dla p. Artura. List składał się z bardzo przyjacielskich i czułych wyrazów: pani Małgorzata wyjawiła w nim zdanie, że obowiązkiem kobiet jest poświęcać się za tych, którzy się poświęcają za ojczyznę; ubolewała nad przypadkiem, którego pan Artur doznał w Błotniczanach; prosiła go, ażeby się zgłosił do niej, gdy czego potrzebować będzie, i ażeby miał w pamięci „nas“, to jest panią Małgorzatę, jeżeli można, bez panny Celiny, a jeżeli nie można, to przynajmniej wraz z panną Celiną. Ostatni ten komentarz nie znajdował się jednak w liście, i jest tylko przypiskiem autora. Natomiast znajdowały się tam dwa zupełnie do siebie podobne, podłużne papiery, a na każdym z nich znajdowała się sztychowana po niemiecku obietnica, że c. k. austryacki bank narodowy wypłaci okazicielowi — kiedyś naturalnie — sto guldenów w srebrze walutą austryacką. Wprawdzie c. k. austryacki bank narodowy nie dotrzymał jeszcze dotychczas podobno nigdy tej obietnicy, ale mimo to papiery tego rodzaju są bardzo pożyteczne, i ktokolwiek wielką ich ilość ma w swojem posiadaniu, może być pewny szacunku i poważania współobywateli. W pakiecie, dołączonym do listu, znajdował się zapas bielizny wraz z drugiem wydaniem flanelowych okryć, wspominanych na początku tej powieści, a dowodzących, jak wiele pani Małgorzacie zależało na zdrowiu p. Artura —
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/278
Ta strona została przepisana.