i że go uważa może za przybraną maskę, za sposób przypodobania się księciu A. C. lub coś podobnego. Panna Melania, nie zmieniając swojej smętnej postawy, spojrzała też z ukosa na siostrę z wyrazem, dość mało licującym ze zwykłą jej apatyą i melancholią. Ale zakochani mają oczy a nie widzą, mają uszy a nie słyszą. Książę nie zrozumiał tedy tego małego zajścia między rodzeństwem. Wziął on słowa panny Róży do siebie. Wzmianka o pływaniu wydała mu się jak gdyby złośliwą aluzyą do znanych nam po części specyalnych jego zdolności... Okropna myśl, że panna Róża przeniknęła go na wskróś i poznała się na nim lepiej, niż reszta rodziny, powstała w jego sercu. Zbladł więc mocno, i gdy obydwie panny, wymieniwszy nader spiczaste spojrzenia między sobą, spojrzały z kolei na niego, był tak zmienionym, że panna Melania i panna Róża zerwały się ze swoich miejsc i zawołały pełne trwogi:
— Na miłość Boga! Co księciu?
Książę ochłonął. Panna Róża nazywała go księciem, w chwili mocnego wzruszenia! Wierzyła tedy, że jest księciem. Ale nie chciała mieszkać w zamku nad Pskowskiem jeziorem, między kasztanami i łanami pszenicy: nie czuła tedy najmniejszej sympatyi dla niego. To było okropne, pognębiające. Książę westchnął i zwiesił głowę na piersi.
— Księciu zrobiło się niedobrze? — pytała dalej troskliwie panna Róża.
— Nie, pani, dziękuję — rzekł machając ręką — nic mi nie jest. Tylko jedno czarne, straszne wspomnienie przeszło mi przez myśl w tej chwili, i musiałem zapewne zblednąć....
Panna Melania utopiła wzrok pełen słodyczy i niewysłowionej tęsknoty w szafirowy pince-nez księcia, a panna Róża, zerkając na nią z ukosa, poczęła z wielkiem współczuciem wypytywać się, jakiego rodzaju wspomnienie tak boleśnie dotknęło duszę książęcą?
— Ach, pani! Lat temu czternaście, kiedy jeszcze byłem małem dziecięciem, w zielonych wodach owego jeziora, o którem paniom mówiłem, utonął....
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/286
Ta strona została przepisana.