Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/295

Ta strona została przepisana.

a obecnie żołnierz polski braciaszku, nie major, nie major — odstąpić! braciaszku — zakończył Żmudzin, zatrzymując poruszeniem ręki pana Artura, który słysząc różnorodne tytuły militarne wielkoluda, z koleżeńską kurtoazyą przysuwał się, by mu podać dłoń do uściśnienia.
— No — rzekł podnosząc się i wychodząc pan Jan Chrzciciel Wyksztkiłło — czekam na twego sekundanta, na plebanii! — Za chwilę słychać było znowu ciężki krok schodzącego tą razą ze schodów wielkoluda, i gdyby pan Artur miał był ochotę pójść za nim, byłby słyszał następujący monolog, śpiewany ze żmudzka:
— Nie major, nie major, furda braciaszku! To mi sztabowiec, braciaszku! Tfu, wstyd, pożal się panie Boże, braciaszku! — Koniec tego monologu stanowiła dziwna mięszanina najenergiczniejszych wykrzykników madiarskich, angielskich i tureckich, których Jan Chrzciciel Wyksztkiłło pozbierał był prawdziwą antologię podczas swojej służby w Węgrzech, w Turcyi i w Ameryce. Nawiasem powiedziawszy, najbezbożniejszemi z nich były rzymsko-katolickie, węgierskie — mniej gorszące były protestanckie, angielskie, a muzułmańskie wobec tamtych mogły uchodzić prawie za modlitwę.
Czy potrzebuję opowiadać, że pan Artur tego wieczora, przy herbacie, rozrzewnił płeć piękną a zaniepokoił brzydką, swoją dramatyczną postawą i tragicznością ruchów, spojrzeń i rozmów swoich? Że po herbacie miał drugą konferencyę w cztery oczy z panem Wincentym, poczem udał się na górę, do siebie, w celu pisania listów, jak mówił wszem wobec i każdemu z osobna? Że zaraz potem, panna Melania i panna Róża, udawszy się do pokoju pana Wincentego usilnemi naleganiami z małomownych ust jego wydobyły, urywkowe wzmianki, że zanosi się na śmiertelny pojedynek między panem Arturem, a jakimś ludożercą, i że pan Wincenty ma sekundować księciu? Że następnie panna Melania i panna Róża płakały długo i rzewnie na balkonie, i że w nocy śnił im się książę A. C. na marach, z piersią przeszytą dziewiętnastoma kulami, i z głową odrąbaną od tułowa? Że nazajutrz rano panna Róża oświadczyła panu Wincentemu,