spryt w krajaniu! I czy nie lepiej by było doprawdy zgodzić się na tyralierkę z Moskalami — w drodze do obozu mogą przecież zajść różne przeszkody — brak podwód, choroba, żandarmerya itp.
Po całej godzinie oczekiwania ujrzano nakoniec pana Wincentego. Był on niezmiernie zadowolony z rezultatu swojej konferencyi z Wyksztkiłłem, i w skutek tego mówił więcej i prędzej niż zwykle. Gdyby nie ta nader sprzyjająca okoliczność, dotychczas nie wiedzianoby, jak się skończyła konferencya, chociaż sześć lat upłynęło już od tego czasu. P. Wincenty nie zwykł był na godzinę wymawiać więcej niż jedną sylabę, jeżeli zachodziło coś tak nadzwyczajnego, jak w tym wypadku — łatwo tedy można obliczyć, że potrzebowałby tak coś około półtora stulecia, nimby ukończył dłuższe jakie opowiadanie. Ale tym razem, zacząwszy w południe, o zachodzie słońca powiedział już był wszystko, oprócz niektórych pomniejszych szczegółów, które dodał nazajutrz rano. Zważywszy, że obowiązek mój powieściopisarski nie pozwala mi nawet i tak długo nadużywać cierpliwości moich czytelników, więc proszę, by łaskawie przypuścili, że ośmnaście godzin upłynęło od powrotu p. Wincentego z plebanii, i opowiem im od razu wszystko, co o tej porze wiedział już p. Artur, a wraz z nim całe Cewkowice.
Wyksztkiłło z początku nie chciał zrzec się pierwszej myśli swojej, t. j. by obydwaj przeciwnicy wraz z sekundantami udali się do obozu, i by rozstrzygnięcie sporu poruczyli kulom moskiewskim. Ale p. Wincenty udowodnił jasno jak na dłoni, że najpierw on, Wincenty Kacprowski, dla dobra ojczyzny musi koniecznie zostać w Cewkowicach, albowiem „biali“ czekają tylko jego wyjazdu, by odmówić wszelkiego wsparcia powstaniu ze strony Galicyi. Co do p. Artura, niepodobna mu było oddalać się bez wiedzy i pozwolenia przełożonych, a ci nie zgodziliby się nigdy na to, ażeby osłabiać siły, przeznaczone do „szachowania“ Moskwy z tej strony.
Pobity na tem polu, Wyksztkiłło proponował najprzód jakiś pojedynek amerykański, polegający na tem, że każdy
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/301
Ta strona została przepisana.