i ogniste oczy, cera mocno śniada, pełna czarna broda, ruchliwość przechodząca wszelkie wyobrażenie, wszystko to razem robiło z pana Dolskiego prawdziwy ideał politycznie podejrzanego człowieka. Raz tylko widział go — nie pamiętam już gdzie — p. Finkmann, naczelnik powiatowy z Błotniczan, i dziwił się, że podobne indywiduum chodzi swobodnie po świecie, zamiast siedzieć na Spielbergu. Ale tutejszy becyrksforszteher, najpoczciwszy z poczciwych Niemców, nie miał zwyczaju zamykać ludzi za ich powierzchowność rewolucyjną, i pan Dolski był wolnym, czasem i wtenczas, gdy inni patryoci „pierwsi wchodzili do więzienia, a ostatni wychodzili“. A jednak, żaden ruch rewolucyjny, żadna czynność polityczna nie obeszła się bez jego udziału: transportował i przechowywał broń i powstańców, gdy było powstanie, agitował przy wyborach, gdy nie było powstania; nie dojadł, nie dospał, ale zawsze i wszędzie swoje zrobił. Jego czynność patryotyczna była w najjaskrawszym kontraście z tak zwaną „pracą około dobra publicznego“ naszych wielkich arystokratów i wielkich demokratów. Pana Dolskiego, który był dzierżawcą, można było oderwać od żniw, albo od siejby, można go było zbudzić w nocy, albo chorego wydobyć z łóżka, i wysłać o sto mil dla najmniejszej bagatelki, byle tylko ta bagatelka połączona była z korzyścią dla sprawy publicznej. Gdy naród dotknęło jakie nieszczęście, p. Dolski był nieszczęśliwym, ale nigdy nie upadł na duchu; gdy błysnął najmniejszy promyk nadziei, radość jego była nie do opisania; podczas gdy własne jego strapienia lub pociechy w porównaniu z tamtemi były dla niego prawie obojętnemi. Inaczej trochę pojmują sprawę publiczną wielcy jej kierownicy i urodzeni opiekunowie, dla których ona jest rozrywką przy czarnej kawie, o ile nie łączy się z ich własnym interesem. Niedawno, pewien Jaśnie Wielmożny, bo nie wiem, czy nie Jaśnie Oświecony łaskawca, który wyświadcza narodowi polskiemu tę grzeczność, iż od czasu do czasu wypytuje się o jego kłopoty i troski, choć im nigdy nie zaradza, obiecał, że będąc w Wiedniu, w Dreznie, czy w Berlinie,
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/303
Ta strona została przepisana.