Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/315

Ta strona została przepisana.

łości ku niemu, narazić się na utratę długo pieszczonego marzenia, to było za wiele!
A jednak pan Artur czuł, że musiało przyjść do tego, nim odjedzie, jeżeli się nie miał narazić na późniejsze, przypadkowe wykrycie prawdy, bez jego przyczynienia się uskutecznione, i stawiające go jako prostego oszusta w oczach kochanki i jej rodziców. Zresztą hr. Cybulnicki, z którym widywał się pan Artur kilka razy podczas swego pobytu w Cewkowicach, zachęcał go zawsze do starania się o rękę panny Róży, choć dawał mu do zrozumienia w sposób niejasny i bardzo delikatny, że nie uważa go za księcia, ani za nic podobnego.
— Szlachcic przepada za tytułami — mawiał pan hrabia — ale pański stosunek z panną Różą stał się tak głośnym, że dałby panu córkę, choćbyś pan nie był księciem, ale kelnerem....
Pan Artur liczył trochę na to, że rozumowanie pana hrabiego Cypryana było słusznem. Teraz, gdy słowa panny Róży dodały mu otuchy, postanowił pomówić z panem Melitonem o swojem położeniu i wybadać go bodaj z daleka co do swoich uczuć i zamiarów względem młodej córki rodu Kacprowskich.
Pan Meliton niemniej od swoich sąsiadów przerażony był stanem oblężenia, ale co do „księcia“ — mniemał, że gdyby hrabia Cypryan Cybulnicki chciał wziąć go pod swoją opiekę i przedstawić władzom austryackim jako swego kuzyna, pozostanie jego w kraju nie byłoby połączone z wielkiemi trudnościami. Pan Artur, jak wiemy, posiadał kartę legitymacyjną jakiegoś Edwarda hr. Cybulnickiego, nie zostawało tedy nic, jak tylko zapewnić się, że hr. Cypryan w razie potrzeby przyzna się do niego jako do kuzyna wobec „becyrku“.
— Młody hr. Cybulnicki — mówił pan Meliton — może przecież bawić w tych stronach, nie obudzając podejrzeń policyi. Może np. odwiedzać familię, albo starać się gdzie o pannę....
Pan Artur zmięszał się mocno i zarumienił przy tej