humorze, i że dostał czkawki od śmiechu, tego dnia, gdy wyprawił ów list do p. Kacprowskiego.
Ktokolwiek z szanownych czytelników raczył zwrócić baczniejszą uwagę na to, co opowiedziałem w poprzednich rozdziałach o zwyczajach, obyczajach, urządzeniach i nawyknieniach domu cewkowiekiego, ten znając treść listu hr. Cypryana do p. Melitona wyobraża sobie sam piorunujące wrażenie, jakie sprawiła w całym rodzie Kacprowskich ta niespodziana epistoła. Pominąwszy już nawet ogromne rozczarowanie, którego wszyscy doznali nagle co do osoby księcia Artura Świętopełka na Starej Czetwertni, Kitajgrodzie et caet. et caet. Czetwertyńskiego, alias Edwarda hr. Cybulnickiego, alias majora Jana Wary, nec non Henryka de la Roche-Chouart, wice-hrabiego de Tournebroche i barona de Barcarolles, a recte Artura Kukielskiego, pominąwszy wszystkie okropności, połączone z tem rozczarowaniem — zostawał jeszcze złośliwy ton hr. Cypryana, i ta jego szkaradna insynuacya, jakoby Wielmożny, ba prawie Jaśnie Wielmożny Meliton „z Kacprowa“ Kacprowski, dziedzic Cewkowic z przyległościami, ojciec ojczyzny, tudzież różnego potomstwa płci obojej, mógł własną, rodzoną i prawowitą córkę swego świetnego i historycznego rodu wydać za warszawskiego fryzyera! Pan hrabia Cypryan wiedział bardzo dobrze, że zasady demokratyczne w tych pięknych obydwu królestwach Podkarpackich, wraz z krajem i Krajem krakowskim, służą tylko dla „głupiej ulicy“; że nikt już wprawdzie nie da głośno i jawnie cwancygiera za tytuł książęcy, ale nikt też po cichu, między swoimi nie da złamażnego szeląga za całą wolność, równość i braterstwo wraz