borytel nie jest ten, co „burzy“, ale ten, co „boretsia“, t. j. walczy, a pokrowytel nie ten, co „krwią oblewa“, ale ten, co „pokrywa“, zasłania. Jednocześnie dodał ksiądz wikary parę uwag, że właściwie nierozsądną i próżniaczą jest rzeczą kować język, którym nikt nie mówi, i udowodnił p. Sarafanowyczowi i ks. Łuckiewiczowi, że ich językiem ojczystym jest polski. Pan Sarafanowycz nie umiał na to odpowiedzieć, ale pomówił o tem z p. forszteherem, i w trzy dni później żandarmerya capowicka otrzymała ze Lwowa rozkaz śledzenia za wszystkiemi krokami księdza wikarego, jako bardzo niebezpiecznego agitatora.
Już z tego wszystkiego można poznać, że pan Johann von Sarafanowycz nie należał do rzędu tych, pod względem politycznym niebezpiecznych ludzi, których w świecie urzędniczym nazywano offene Köpfe, i których omijał zawsze wszystkie awanse. Ale natomiast głowa jego była twardą opoką, na której zbudować można było potężną świątynię lojalności, nie obawiając się załamania czaszki. Pokrewieństwo z księdzem Nabuchowiczem dokonało reszty, i podczas gdy zdolniejsi i starsi koledzy byli jeszcze tylko konceptspraktykantami, p. Sarafanowycz był już adjunktem. Gdyby nie owa niema, ale skuteczna opozycya pani forszteherowej i Milci, o której wspomniałem powyżej, i która paraliżowała najgorliwsze zabiegi władzy, pan adjunkt na współ z panem forszteherem byłby może schwytał Bosaka, Kruka, Ćwieka, albo innego ważnego insurgenta, i byłby już teraz radcą ministeryalnym i kawalerem św. Anny. Gorliwość jego nie znała granic w roku 1846 — aresztował, co mu wpadło w ręce, szukał wszędzie za powstańcami i papierami, nawet tam, gdzie się rzucają najniepotrzebniejsze papiery. Przy jednej rewizyi porucznik głównodowodzący w Capowicach, znudzony zbyt długiem wertowaniem jakiegoś niebezwonnego zakamarku, w którym mogły być patrony albo korespondencye, oświadczył bez ogródki: „Aber erlaubens, Herr von Sarafanowycz, Sie sind doch ein rechter S..magen“. Pan Sarafanowycz skarżył się u wyższych i najwyższych władz wojskowych, ale te pominęły milczeniem tak krzy-
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/47
Ta strona została skorygowana.