Precliczek pana Sarafanowycza — ich schwärme für die ruthenische Sprache und Literatur — das weiss Ihr Oheim am besten.
Przyszło tedy do wymiany bardzo serdecznych oświadczeń przyjaźni między pacem Precliczkiem a p. Sarafanowyczem, i przy tej to sposobności p. adjunkt wynurzył się po raz pierwszy swemu szefowi, że wdzięki panny Emilii owładnęły jego serce, że pragnie gorąco zrobić ją panią Johannową von Sarafanowyczową.
O biedna Aldono — biedna Grażyno, lub innego jakiego imienia bohaterko własnych twoich marzeń, osnutych na tle tych pieśni złotych i skrzydlatych, jak anioły — co kołyszą twoją duszę i unoszą ją w piękniejsze, lepsze światy! Twój Alf, czy Litawor, czy Wacław, nie jest tym czarnowłosym, wysmukłym półbogiem o promiennem spojrzeniu, o płomienistej duszy i płomienistszem jeszcze sercu, z dłonią wyciągniętą do spełnienia jakiegoś niesłychanie wzniosłego czynu, z piersią, tak dumnie i zuchwale narażającą się na pociski jakiegoś strasznego wroga, — nie jest tym bohaterem, którego wyśniłaś właśnie, zdrzemawszy się z poematem Malczewskiego pod główką. Nie jest on tym, ani żadnym innym bohaterem, nie zleciał z obłoków, w błyszczącej, srebrzystej zbroi, z włosem przez wiatr rozwianym, nie nachylił się ku tobie, by usłyszeć cicho we śnie powtórzone słowa pieśni:
„Czy Marya ciebie kocha? mój drogi, mój miły...
„Więcej niż kochać wolno — niźli starczą siły!“
Ach, nie! Jest on c. k. adjunktem, w ciemno–zielonym surducie, z żółtawemi bakenbardami i żółtemi zębami, przyjechał wczoraj z prażniku na wózku p. Macieja, wraz z panią Maciejową, Herszkiem i innemi stworzeniami boskiemi, i wszedł teraz do bawialnego pokoju jako „fajns“ chłopiec, zaproszony przez p. forsztehera na podwieczorek, składający się z kawy i dowolnej ilości bułek. Wstań, Milciu, i ukłoń się p. adjunktowi!
Przy kawie rozmowa toczy się w ten sposób, że p. adjunkt mówi do pana forsztehera po niemiecku, a do pań