Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

ści przez naszych księgarzy, że postanowiłem sam wystąpić w szranki i doświadczyć, czyli między tą Szanowną Publicznością a autorem nie dadzą się zawiązać miłe i obopólnie korzystne stosunki, bez czyjegokolwiek pośrednictwa.
Autor ze swojej strony jest gotów: książki są w druku. Rzeczą więc tylko Szanownej Publiczności jest, ażebyśmy się mogli spotkać w połowie drogi. Jako punkt zborny, oznaczający tę połowę, pozwalam sobie wskazać księgarnię pp. Gubrynowicza i Schmidta we Lwowie, którzy zajmą się odbieraniem przedpłaty i wysyłką egzemplarzy — bo w największej tajemnicy wyznać muszę Szanownemu Czytelnikowi, że tak znowu zupełnie a zupełnie bez księgarza obejść się nie możemy. Wiadomo z licznych przykładów, że tylko synowie wielkich autorów miewają talent „wydawczy“. Na nieszczęście nie jestem ani wielkim autorem, ani moim własnym synem. Potrzebuję więc koniecznie kogoś, coby umiał rozprawić się z papiernią, z drukarnią i z introligatorem, i dostarczyć Szanownej Publiczności zamówionych książek w terminie oznaczonym.
Cechą wielkiego geniuszu jest lekceważenie drobiazgów. Nie każdy literat może być wielkim geniuszem, ale każdy powinien mieć pewną pretensyę do genialności w swojem rodzaju, tak jak każda kobieta powinna mieć pretensyę do piękności — bo powiadają, że w przeciwnym razie przestaje myć się i czesać. Literat bez pretensyi byłby także czemś, intelektualnie nieumytem i nieuczesa-