Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/71

Ta strona została skorygowana.

szlachcianki, mieszczanki i proste wieśniaczki marzą — czasem w życiu, a w romansach zawsze.
Niema tedy żadnego powodu, dla któregoby Milcia nie miała była myśleć i marzyć. Marzy się nieraz, gdy już włos zbieleje i twarz się pomarszczy, tem lepiej i piękniej marzy się w dwudziestym roku życia. To, co się marzy, panowie poeci nazywają ideałami, a panowie filozofowie twierdzą, że tego niema wcale na świecie i że to nigdy a nigdy nie da się pięcią zdrowemi zmysłami schwycić. Panowie filozofowie mylą się, wiem to z doświadczenia. Jestem człowiekiem niepoetycznym i pozbawionym twórczości, ale miałem także moje ideały, i — urzeczywistniły się prawie wszystkie. Nota bene, czerpałem je z książek, nie mogąc ich sam utworzyć. Za młodu, ideałem moim był świat dziewiczy Ameryki, podróż morska, lasy o niebotycznych drzewach, góry i skały nieprzebyte. Poszedłem do Kisielki, woziłem się czółnem, spocząłem w cieniu lipowej alei, wdrapałem się na górę Wysokiego Zamku — i wróciłem do miasta całkiem zadowolony. Fenimore Cooper, Washington, Irving, Sealsfield i Marryat był dla mnie urzeczywistniony. Teraz, na starość, wolę Dickensa i Dumasa tam, gdzie nie jest bardzo okropny. Czytam np., z jakim smakiem Master Pickwik zajadał i zapijał różne dobre rzeczy, idę do Mańkowskiego i pokrzepiam się szklanką porteru, a pp. filozofów wzywam na dysputę, czy to nie jest urzeczywistnieniem ideału? Wszystko zależy od sposobu, w jaki zapatrujemy się na świat, na ludzi i na rzeczy.
Jeżeli tedy Milcia miała jaki ideał, to twierdzę, że był on do urzeczywistnienia, a blizka przyszłość okaże, iż się nie mylę. Na teraz, jako wierny historyk, zapisuję tylko, że musiała marzyć dość długo, bo zegar ścienny wybił już był dwunastą, kiedy obracając się na łóżeczku, zapytała:
— Czy mama spi?
— Nie, moje serce.
— Proszę mamy...
— Co, moje serce?
— Prawda, że ten pan Schreyer jest wcale do rzeczy?