Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

na sufit, ani na ciemno–zielony surdut p. Sarafanowycza, ale tem częściej spoglądała — czy na krawatkę p. Schreyera, czy na jego wąsiki, albo oczy. Zapewne chciała się przekonać, czy doprawdy był tak podobnym do jakiegoś powstańca z roku 1864, któremu die werthe Familie p. Precliczka ułatwiła wyjście z kozy a nakoniec wyjazd z Capowic, przebierając go w czapkę ze złotą różą, i profanując w ten sposób oznakę urzędowej godności, służącą do nakrycia głowy samemu p. forszteherowi. Milcia rozmawiała przytem wiele z panem Karolem, śmiała się, żartowała, aż powoli, powoli stawała się nieco więcej zamyśloną, i gdy wszyscy wstali od stołu, pani Precliczkowa bawiła zwykle pana Sarafanowycza rozmową.... o cenie ziemiopłodów, wołowiny i innych potrzeb życia, a Milcia schodziła na dół do ogródka, gdzie pielęgnowała różne astry, lewkonie, gwoździki i rezedę. Pan Karol znał się na ogrodnictwie, jak Żegota Korab, towarzyszył tedy Milci w tych wycieczkach naokoło becyrkowego gmachu i dawał jej różne rady botaniczne. Raz zdarzyło się, że na grządce między balsaminami i innemi ozdobnemi roślinami wyrósł jakiś brzydki łopuch, i mimo codziennej prawie inspekcyi ze strony Milci i częstych superrewizyj p. aktuaryusza, rozwinął się i rozrósł bardzo potężnie. Pochodziło to zapewne ztąd, że Milcia, gdy była sama w ogródku, miała wyłącznie i nieustannie do czynienia z wielkim słonecznikiem, który rósł koło okna od strony kancelaryi pana aktuaryusza, a gdy inspekcya odbywała się gremialnie, to inspektor patrzył więcej na inspektorkę, a ta na niego, niż oboje patrzali na grządki. Ostatecznie jednak Milcia spostrzegła intruza o szerokim kłapciastem liściu, i zawołała:
— Ach, co za szkaradny Sarafanowycz! Trzeba go wyrwać i wyrzucić natychmiast.
— Czy niema pani w swoim ogródku jakiego burzana, któryby się nazywał Schreyer?
— Jesteś pan złym naturalistą; to nie jest burzan, ale rodzaj motylka...
Motylek, mający sześć stóp wysokości i wąsy, jak rotmistrz od huzarów! Ale jest to już taki zwyczaj u dziewcząt,