— Was hast denn, Milchen? — zapytał pan Precliczek.
— Nic, boli mię trochę głowa — odpowiedziała Milchen.
— Na, 's wird sich schon machen, zawyrokował naczelnik urzędu powiatowego, i zajadając dalej z wielkim smakiem doskonałą cielęcinę, między jednym kąskiem a drugim jął wykładać na pół po niemiecku, a na pół po czesku, że pan adjunkt Sarafanowycz jest ein sehr anständiger Mensch, der es noch sehr weit bringen wird; że ma wuja, który go niebawem wyforytuje na sekretarza ministeryalnego, zkąd niedaleka droga do konsyliarstwa, i kto wie dokąd, — że pan Sarafanowycz oświadczył mu swoje zamiary względem Milci, i że on, Precliczek, uważa za stosowne, by Milcia nazajutrz, hübsch angezogen, udała się z nim do kancelaryi parafialnej księdza Zająca, gdzie sporządzony będzie protokół w celu jak najrychlejszego ogłoszenia zapowiedzi.
Milcia zbladła mocno na te słowa ojca, a według wszelkich prawideł sztuki dramatycznej i powieściopisarskiej powinnaby była zemdleć. Żadna jeszcze bohaterka nie miała słuszniejszego powodu do zemdlenia. Milcia nie korzystała atoli z przysługującego jej prawa, i po chwili zarumieniła się znowu mocno, i jeszcze raz zbladła. Ta gra kolorów na jej pięknej i zazwyczaj tak łagodnej twarzy, była odbiciem najrozmaitszych uczuć, jakie mogła i musiała wywołać przemowa p. Precliczka. Przestrach na myśl, że może za trzy tygodnie zostać panią Sarafanowyczową, i oburzenie, że ojciec mógł rozporządzać jej osobą w ten sposób, jakby jakim sprzętem domowym; skrupuł, czy oburzenie to nie jest zbyt wielkiem przekroczeniem czwartego przykazania: wszystko to naraz musiało wywołać niemałą walkę w sercu, którego głównym lokatorem był znany nam już pobieżnie p. Karol. W końcu siląc się na spokój zewnętrzny, rzekła cicho ale stanowczo:
— Ja nie chcę iść za p. Sarafanowycza, niech sobie szuka innej żony.
— Wa–a–s? — zawołał p. Precliczek, i zatrzymując widelec w sałacie, po którą właśnie sięgał, wytrzeszczył oczy na swoją córkę.
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/95
Ta strona została skorygowana.