Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No45 part6.png

Ta strona została skorygowana.

dziła im drogę, aby Elwirze się przypatrzeć — i — przyznała że jest piękną. Ranek ten zresztą zszedł na rozprawach o przyszłym pikniku i na roztrząsaniu nowin z placu wojny, które się przesadzonemi i nieprawdopodobnemi wydawały. Hrabina odbywszy przechadzkę po pagórkach zmęczona, zawiedziona powróciła na śniadanie do domu z panną Salomeą. Nie taiła się przed nikim, iż Krynica wydawała się jéj straszliwie primitive.
— Wiem że mi to za złe mieć będziecie, iż swoje wody mi nie smakują, zawołała śmiejąc się do Ormowskiéj, którą spotkała prawie w progu i zabierała z sobą — ale ja wyjeżdżając się rozerwać, chcę się zabawić a nie zmęczyć, tu ani wygód, ani zabaw, dziko pusto... smutno i... ale milczę.
Zaledwie zasiadły do śniadania, hrabina która miała parę koni własnych, odezwała się — a gdybym kazała zaprządz i.. żebyśmy pojechały na obejrzenie okolicy, naprzykład — do Żegestowa.
— A, proszę pani, zaśmiała się Lucia — czy pani myśli jechać powozem! rosłemi końmi — do Żegestowa..
— Albo co? odezwała się hrabina.
— Nic, tylko, że drogi nie ma — odparła Ormowska — jedzie się drożynami, ścieżkami, po nad urwiskami, po kamieniach, przez potoki, tak że często i wozem przerznąć się trudno.. koczem ani myśleć..
— A! a! łamiąc ręce zawołała hrabina — a przecież ludzie się tam dostają.
— Tak! ludzie, co się niczego nie boją i żadnych nie potrzebują wygódek — my zaś, nieszczęśliwie popsute istoty.. musimy pilnować szosy i wielkich gościńców. Szkoda, bo mówią że Żegestów bardzo ładny.. i zwiedziłybyśmy kawałeczek Węgier... bo to nad samą granicą, a wracać można przez madziarskie kraje.
— Ja zawsze mówię, że kobietą być najnudniejsza rzecz w świecie — westchnęła hrabina — moja baronowo, dodała — co wy tu z dniem robicie? Wstajecie tak rano, dzień bez końca! a w Krynicy po deptaku się kręcić od rana do wieczora nie zabawnie.. chcieć nawet plotkami żyć, to się we dwadzieścia cztery godzin wyczerpią.. nauczcież mnie jak sobie dajecie rady?
— Zgadzamy się z położeniem, poczęła baronowa, — ja naprzód mam jeden wielki resurs, którego ty nie masz. Mam nawet, szczerze powiedziawszy, dwa... naprzód w słotę godzinami kładę pasianse....
Horreur! przerwała wtrącając się Palczewska..
— Powtóre gderzę na Lucię lub Musię naprzemiany..
— Gdybym gderać zaczęła — odezwała się hrabina, mając jedną Salomeę i tak dosyć kwaśną, entre nous soit dit, zamęczyłabym ją prędko.. ale powracam do zadania, jak dniem rozporządzacie?
— Ja jestem tego przekonania, że jak najmniéj planów robić należy — rozśmiała się stara baronowa, jest i bez tego dosyć niewoli w życiu, ażeby jéj sobie jeszcze samemu przyczyniać. Wstajemy rano, pijemy wodę, chodzim, jemy obiad, chodzimy znowu, ziewamy.. pijemy herbatę. Jeśli jest co, to mi Lucia i Musia czytają, a potem — spać, doktór się każe kłaść wcześnie.
— To jest rzecz okropna — dodała hrabina — iść razem z kurami, do snu, — parafjaństwo i nudziarstwo.. Ja zaczynam żyć wieczorem.
— Ale u wód?
— Któż inaczéj pije wody jak dla zabawy? A potem, zawołała hrabina — woda krajowa, galicyjska, cela n’est pas sérieux.. Smak wprawdzie ma atra-