się, że Bóg, że los mój winien mi trochę jaśniejszych dni na téj ziemi.. Najstraszniejsza rzeczywistość.. zmuszała do szukania ratunku.. z chorym Augustem, z małą dzieciną wyjechaliśmy do Hyères.. Na chwilę powietrze i klimat polepszyły stan mego drogiego, lecz pociecha była krótką. On sam czuł się ciągle lepiéj, łudził się, uśmiechał, miał nadzieję... i z tą nadzieją, z uśmiechem na ustach.. zasnął.. Zostałam sama — gorzéj niż sierotą, bo na łasce rodziny, na któréj litość, wyrozumiałość, ludzkość bynajmniéj rachować nie mogłam.. Radca napisał do mnie list prawie grubijański, nakazując mi powracać natychmiast. Dowiedziałam się z niego że mnie — mojemu obejściu z Augustem przypisywano zgon jego...
Tuląc do piersi sierotę, znękana, pół żywa powróciłam do domu, który nie był już moim. Pierwszym ciosem bolesnym był rozkaz przeniesienia się do innego majątku, małego folwarczku z domem wilgotnym i niewygodnym, gdzie mi naznaczona mieszkanie.
Obawa o dziecię, w którego piersiach lękałam się już spadkowego zarodu choroby, sprawiła żem się oparła... wyjechałam do miasta. Radca sam pojechał za mną, aby w sposób jak najnielitościwszy, grubijański zapowiedzieć mi, iż na moje fantazje i wymysły dostarczać nie myśli. Wyrzucał mi na oczy ubóstwo, śmierć syna, naśmiewał się marnotrawstwa mojego ojca.. słowem zrobił mi — przy kołysce sieroty siedzącéj w żałobie, spłakanéj, pół żywéj taką scenę, iż w końcu oburzona, rozgniewana powiedziałam, że nic od niego i od nich nie chcę, ale też proszę by ze mną wszelkie zerwali stosunki.. Powinnam była wytrwać dla córki się poświęcając, lecz w tej chwili opuściła mnie pamięć, przytomność, rozum. Człowiek ten naigrawał się z ojca mego.. obrażał mnie najdotkliwiéj, traktował mnie jak najniegodniejszą z kobiet.. Musiałam mu drzwi pokazać. Osłupiał zrazu, zaśmiał się dziko i wyszedł. Uczułam błąd mój i wezwałam natychmiast prawnika, przyjaciela ojca mojego na radę. Położenie moje stało się nader przykrem. Niechciałam nic od nich.. pragnęłam odzyskać to tylko co mi prawnie pozostało w ruchomościach po ojcu... powiedziałam sobie, że pracować będę, muszę i że pracą tą wyżywię siebie, córkę i wychowam ją na kobietę zbrojną przeciwko losom, któraby w każdym razie, sierota sama jedna mogła drogę sobie w świecie utorować bezpieczną.. Po długich trudnościach i walkach, bo Radca obawiając się opinji, chciał mnie zmusić do jakiéjś ugody — odzyskałam część moją, w ruchomościach dosyć kosztownych pozornie, których przedaż wszakże mogła mi zaledwie dać narzędzie do pracy.. Z sumki téj żyć nie było podobna, bo by się w przecąigu dwóch lat wyczerpała: przy największéj oszczędności procent nie starczył nawet na skromne mieszkanie.. Nie wiedziałam co pocznę. Tysiączne projekta przechodziły mi przez głowę... lecz każdy z nich w wykonaniu okazywał się niemożliwym. Zdala zdaje się tak prostem i łatwem zarobić pracą na życie, gdy się ma wolę silną! lecz cóż to za zadanie, gdy przyjdzie myśl w czyn zamienić! — Pracy téj szukać potrzeba, należy mieć do niéj nietylko wolę i wytrwałość, ale jeszcze zręczność zastosowania, uzdolnienie. Wychowanie nasze świetne pospolicie, daje nam wszystko czego wymaga salon — nic z tego co potrzebu-
Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No47 part2.png
Ta strona została skorygowana.