ła — ona śmiała ci uczynić taką propozycję.. magazyn mód założyć, a ty!!
— Co gorzéj, moja Marjo, żem ja tę propozycję przyjęła.
Nastąpiła chwila długiego milczenia, chora zwróciła się twarzą całą do dawnéj przyjaciołki. Znać ten dramat dni powszednich, zaczynał ją coraz więcéj zajmować, ale zarazem rozwiązanie tak prozaiczne, a tak dla obywatelskiéj córki ciężkie i upokarzające, obudzało w niéj uczucie — które w rysach Marji odmalowało się jakby odcieniem chłodu i obawy.. Domska spuściła oczy, spodziewała się więc i lękała, że przyjaciołkę przyznaniem się do winy ostudzi dla siebie, a jednak raz rozpocząwszy opowiadanie, po krótkiéj chwili namysłu ciągnęła je daléj:
— Przyjęłaś — i — i co? zawołała Jaworkowska, wlepiając w nią oczy przestraszone.
— Posłuchaj już cierpliwie do końca.. potrzeba było żyć, mnie i dziecku, od tych ludzi, którzy dla mnie serca nie mieli nic przyjąć nie mogłam.. praca więc tylko mi zostawała, a z prac ta jedna.. ta smutna, jeśli chcesz, modystki. Wspomnienie ojca, rodziny, dostatków, dziecinnych marzeń, pozycji społecznéj, ustąpiło miłości dla mojéj Elwirki, uczuciu obrażonéj dumy.. Chciałam tym ludziom pokazać że jakkolwiek słaba, uboga, opuszczona.. potrafię o własnych siłach wyjść z upadku, którego byli przyczyną. Uściskałam Annę. Dobrze — odpowiedziałam, myśl złota, chwytam ją, ofiary twojego męża ani twojéj nie przyjmuję, bo by mnie ona paraliżowała rodząc obawę, żeby wasz ubogi grosz w moich rękach nie przepadł. Pomóżcie mi tylko do najęcia sklepu i mieszkania, ułatwijcie otwarcie handlu, może znacie jaką uczciwą pomocnicę, któraby mi w pierwszych chwilach dać mogła jakie skazówki, bom niedoświadczona! Co się tyczy firmy, położę moją, choćby dla tego, ażeby dokuczyć panu Radcy tem, że jego ozłocone imię będzie świecić na szyldzie modniarki.
— Moja paniunciu — całując mnie po rękach, zawołała Anna, jak tylko się zgadzacie, wszystko się znajdzie; mam niemkę, starą pannę, która prowadziła lat dwadzieścia dom podobny.. Jest właśnie bez zajęcia, a sama nic założyć nie może.. Miejsce na magazyn wie mój mąż, na rogu ulicy która pod Lipy wychodzi.. reszta się znajdzie.
Przez następne dni trwały gorączkowe przygotowania, przyszła panna Liza do mnie, poczęłyśmy rachować, rachować, i okazało się, że mi na pierwsze zakładziny starczyło.. Wprawdzie musiałam wszystko ważyć, bo wydatki były ogromne.. począwszy od szaf, od zwierciadeł, od mebli, aż do kosztownego materjału, w który magazyn opatrzonym być musiał. Trochę mebli musiałam nająć — wiele rzeczy na zaręczenie Lizy dostałam na kredyt, przyjęłam dwie robotnice... i jednego dnia ukazały się ogłoszenia w dziennikach, plakaty na murach, szyld skromny ale piękny, czarny ze złotem, między oknami pierwszego piętra. Musiałam bowiem zająć piętro, i przystroić je z jak największą wytwornością i smakiem. Chcąc pozyskać zamożną i dobrego tonu klientelę, trzeba się było stosownie do jéj wymagań urządzić.. przestrach mnie ogarniał czasem, patrząc na te przygotowania zbytkowne, na lokaja w liberji, którego wziąść było potrzeba, na salony i gabinety poprzystrajane po pańsku! Serce się ściskało, bom wszystko stawiła na jedną kartę... alem ufała jeśli nie własnéj, gwiaździe niewinnego dziecięcia dla któregom pracowała i mojéj gorliwéj pracy..