Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No49 part7.png

Ta strona została skorygowana.

by byli niemi logicznie życie całe.. Chwilami słabniemy wszyscy. Szukając ideału można go nigdy nie znaleść.
Mais je suis de bonne composition — odezwała się Palczewska, nie żądam od człowieka więcéj nad to, by choć pięć minut był idealnym. Mało kto i to potrafi. Więcéj powiem, udawać go nawet nie umieją i nie silą się. Patrz pan dodała. Każdy z tych panów, nie wyjmuję i panie ani chcę wyjątku dla siebie, ideał swój nosi wypisany na całéj postaci... bo naturalnie każdy się sili pojęcie o nim na sobie urzeczywistnić. Gdybym się nie obawiała, abyś mnie pan poczytał za bardzo złośliwą, zrobiłabym przegląd całego koła naszego, aby panu pokazać jak nędzne są ideały tych panów.
Dajmy temu pokój. Bez pochlebstwa, pan przynajmniéj wyglądasz na szanującego siebie i każącego się szanować człowieka, na istotę myślącą, poważną a nie obawiającą się rozśmiać, żeby nie spadła z piedestału.. ci zaś!
Pilawski ręce załamał. — A! pani hrabino — na Boga, proszę sobie nie żartować ze mnie!Ja nie mam najmniejszéj pretensji uchodzić za coś innego jak za bardzo pospolitą istotę, chodzącą po ziemi i podległą wszystkim ziemskim słabościom.
— Ja także! zawołała hrabina — widzisz pan, że moją jedyną cnotą to, że nic nie udaję, że jestem taką jaką mnie Bóg stworzył... I dla tego może, ludzie nawykli do szukania czegoś skrytego w każdym, we mnie domyślają się jeszcze więcéj niż widzą.. zatem.. okropnych rzeczy.Przysięgam panu że się mylą. Mam tę wadę tylko, że nie mając co z życiem zrobić bawić się chcę, i tę dziką pretensję że radabym być szczęśliwą...
Pilawski był jak na mękach słuchając tych zwierzeń, nie pochlebiał sobie, by one więcéj jaki cel miały nad chwilową rozrywkę i zakłopotanie młokosa, ale mu było z tem jakoś dziwnie przykro — nie wiedział co odpowiadać, Ochłonął wreście mówiąc sobie — trzeba oddać szczerością za szczerość.
— O szczęściu, rzekł, tyle jest chodzących po świecie plotek, że nie wiedzieć czemu wierzyć. Z porównania ich wszystkich wyciągnąć można tylko ten pewnik, że szczęście acz rzadko zjawia się, ale kwitnie krótko i podlega łatwo zniszczeniu.
— Choćby było krótkie — byle go skosztować! odpowiedziała hrabina. Od młodu nam nabijają niem głowę.. A pan? wierzysz w nie?
— Nie myślę o niem.. rzekł Pilawski.. mam to przekonanie, że człowiek dopiero postrzega że był szczęśliwym, gdy nim być przestaje.
— Zdaje mi się, żem to gdzieś czytała? rozśmiała się hrabina.
— Nie zaręczam czym się nie zapożyczył, choćby z greckiéj antologji, rozśmiał się Gabrjel. Człowiek już teraz nic nowego wymyśleć nie może.
Wybrano hrabinę do figury, poszła znudzona widocznie dając szal do trzymania Pilawskiemu, co obudziło wiele zazdrości i szepty wywołało.. Wróciła wkrótce przeszedłszy po sali i na nowo rozpoczęła rozmowę. Była ona prowadzoną jak część pierwsza w tych ogólnikach o życiu i świecie, które nieznacznie najwięcéj powiedzieć dozwalają, pozornie nic prawie nie mówiąc, Pilawski odpowiadał tylko, trzymał się na wodzy i widocznie nie dawał upoić ani wzrokiem, ani słowem, ani nadzwyczajną publicznie mu okazywaną łaską, która by innemu głowę zawróciła. Hrabina to postrzegła — ten człowiek musi być już zakochany, rzekła w duszy do siebie — ale choć trochę trudniéj zdobyć twierdzę zajętą.. nie myślę rozpaczać, żeby mi się to udać nie miało.. mam za sobą bardzo wiele, jeśli się kocha w panience.. to jako wdowa mam więcéj