Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No51 part5.png

Ta strona została skorygowana.

o hrabinie — tu może się niepowiodło.. Tak coraz o jeden stopień zniżając wymagania swoje, doszedł do postanowienia, że gotów by się już ożenić jakkolwiek byle bogato. Wyrozumował, że bądź co bądź, fortuna daje pewniejszą rękojmię dla wyrobienia sobie pozycji niż kolligacje i imię. Dawniéj — rodziny możne czuły się zawsze solidarnie związane ze wszystkiemi członkami swemi — dziś ten węzeł jeżeli nie pękł całkowicie, mocno przynajmniéj jest nadwerężony.
Szukając po Krynicy — quem devoret, pan Stanisław rzucił okiem pełnem pożądliwości na pannę Elwirę. Na nieszczęście niewiedziano nic o pani Domskiéj i stosunkach jéj majątkowych — zdawała się bogatą, ale pozory tak zawodzą!! Szczególny traf pomyślny zrządził iż nadjechała pani Jaworkowska, a Grejfer dostrzegł zaraz (choć ona unikała z tem popisu) że się te panie znały. Jak wszyscy ludzie na dorobku, Stanisław był niesłychanie giętki i zręczny. Państwa Jaworkowskich znał doskonale oboje oni szacowali go, bo szlachcic domator widział na tym gościu z pod Baranów, z Krzeszowic i Łańcuta, opowiadającym często o dostojnych gospodarzach — odblask państwa które nawykł szanować. Grejfer w tym domu uchodził za bardzo wpływowego człowieka. Znając panią Jaworkowską zdawna i wszystkie jéj słabostki, Grejfer obrachował że przez nią dowie się najpewniéj o Domskiéj i — jeśli zasiągnięte wiadomości będą pomyślne, przez nią tym paniom poleconym zostanie. Zacna matrona będąc wiekuiście chorą, potrzebowała naprzód miec kogoś przed kim by się skarżyć mogła: powtóre lubiła — ot tak sobie — żeby mieć na posługach przyzwoitego człowieka... Nie mając ani odrobiny zalotności, zajęta fluksją i dziećmi, przecież hołdy odbierała z przyjemnością i była za nie wdzięczną. Grejfer czule naprzód przemówiwszy, pokochawszy bardzo dzieci — i przyznawszy się pod sekretem, że w ogóle kocha się w dziatkach.. a te są takie śliczne że ich niemożna nie zjadać — przywiązał się do pani Jaworkowskiéj niewiasty prostodusznéj, którą lada pochlebstwem wziąć było łatwo.. Wkradł się w wielkie łaski. Nosił parasole, prowadził chłopczyka na spacer, sprowadzał doktorów, godzinami siedział i słuchał opowiadania jak fluksja narywa i jakie boleści znosi nieszczęsliwa męczennica. Rozmawiając tak o tem i owem, przyszedł Grejfer do egotycznych wynurzeń — jak mu to życie kawalerskie obrzydło, jakby się pragnął już osiedlić, zagospodarować.. i t. p. Nieznacznie, wypytywany przez dobrą przyjaciołkę zeznał, jak na spowiedzi, iż mu się niesłychanie podobała panna Elwira, i że gdyby znał lepiéj położenie tych pań, ich stosunki.. i czy mógłby mieć nadzieję być przyjętym.. prosiłby może pani Jaworkowskiéj o protekcję. Jako osoba chora i sobą zajęta zacna pani Marja, nie należała do tych namiętnych swach, które lubią żenić, pośredniczyć i kleić małżeństwo, wszakże czasem ją bawiło podać rękę zakochanemu.. biednemu młodzieńcowi.
Usłyszawszy to wyznanie zamyśliła się mocno.
— Daj mi pan słowo honoru, panie Stanisławie, że mnie pan nie zdradzisz, że o tem niepowiesz nikomu ale co się zowie nikomu.. a ja — odezwała się Jaworkowska — odkryję panu bardzo ciekawe rzeczy, które... mogą pana naprowadzić na drogę.. jeżeli zechcesz.. Pan Stanisław dał nietylko słowo honoru, ale gotów był je poprzeć przysięgą, a pani Jaworkowska przysunąwszy się z krzesełkiem po cichutku, opowiedziała mu w całéj rozciągłości historję pani Domskiéj, nie wyrzucając z niéj tego, że miała domy, kapitały i magazyn, który w najgorszym razie, gdyby nawet sprzedać przyszło, jeszcze