dyner... Tu wszystko było gotowe, aż do bukietów na stole...
— A! zawołała padając na kanapę znużona, niewymownie jestem szczęśliwa, że nareszcie do portu przybiłam...
Podróże są bardzo zajmujące gdy je Dumas dowcipnie opisuje, deszcz nawet bawi, gdy on mu się dziwuje w Monaco, mówiąc iż nigdy się spodziewał aby w tak małem księztwie tak wielki deszcz mógł padać.. ale, odbywać podróż w kraju naszym i z naszemi gospodami, po naszych drogach.. panowie.. na to trzeba heroizmu lub angielskiéj ekscentryczności.. Drugi raz, mogę zaręczyć że nie pojadę do Tatrów.
Greifer który był wszedł powitać ją z innymi, nie widząc Pilawskiego, nie słysząc o nim, odważył się zapytać — co się z przewodnikiem stało.
— Cała historja — odpowiedziała hrabina. Naprzód zawiodłam się na nim, bo był nudny i smutny, powtóre, spotkaliśmy w Szczawnicy bardzo zajmującego młodego turystę anglika.. Pilawski z nim został.. anatomizują razem Tatry i napawają się wonią fijołkowych kamieni.. poczem oba tu wrócą. A propos! zerwała się hrabina, gdzie są moje fijołki panno Salomeo? jeśli ich zapomniano, jutro jedziesz po nie.
— Zaprosiłam — dodała, anglika do Krynicy. Anglik jest znakomitym egzemplarzem! Miły, uczony, towarzyski, młody, przystojny i tylko jeszcze w Chinach nie był; zresztą wszędzie gdzie ludzie chodzą. Zdaje mi się że nawet w Australji. Miarkujecie panowie, że trzeba wystąpić by anglik ztąd nie wyniósł nazbyt złéj opinji o kraju..
— Czy szlachcic? zapytał hrabia Żelazowski.
— Ojciec baronet, familja stara.. znakomita.. bogata.
— Czy sportsman? dodał tenże.
— Ale któryż anglik nim nie jest?
— Żeby był przyjechał na nasze wyścigi, mruknął hrabia — moglibyśmy się popisać przynajmniéj końmi Dzieduszyckiego i Tarnowskich.. a tak..
— A po cóż on tu? szepnął Grejfer, który znać przybyszowi i jego przewodnikowi niezbyt był rad.
— To mój gość — odparła hrabina — przyjeżdża do mnie.. Męzkie towarzystwo niechcąc być natrętnem rozeszło się wkrótce, ale też zaraz zmęczona nadeszła pospiesznie Ormowska z Lucią, Musią i Hercegowiną, która dla prędszego usłyszenia coś o podróży, przyczepiła się do baronowéj.
— Jakże ci się podróżowało? kontenta jesteś? zapytała Ormowska..
— Deszcz o mało mnie nie zalał, siedziałam, na próg nie mogąc wyjść, w chłopskiéj chacie dwa dnie, zamoczyłam nogi, dostałem kataru i napytałam sobie adoratora w drodze..
— O to ci nie trudno! rozśmiała się Ormowska.
— Ale jaki! jaki! poczęła wesoło pani Palczewska; najprzód anglik — inny gatunek człowieka, daleko zabawniejszy od naszych i wiele więcéj umie od nich...
Młody, przystojny.. miły — zobaczycie,
— I przyjeżdza tu dla ciebie!
— Wyłącznie dla mnie — dodała hrabina. Pilawskiego zostawiłam tam na straży, on go przywiezie.
Przy wymówieniu tego imienia, Hercegowina wysunęła głowę, oczy otwarła szeroko, złośliwy uśmiech skrzywił jéj usta — cała twarz zdawała się mówić hrabinie, że o tym panu się coś wie... Odchrząknęła..
— A! ten Pilawski! szepnęła..
— A cóż? co? rzuciła hrabina — co Pilawski..
Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No52 part8.png
Ta strona została skorygowana.