późniejszem. Niektóre części zostały jak były przed dwóchset laty, inne były prawie nowe, na wielu zaś pospieszne odnawiania przybrały smutną fizjognomją młodéj ruiny. W parku do którego zajęto część lasu były przesliczne dęby, lipy i klony, w ogrodzie cieplarnie zaniedbane, na gankach i werandach pozarastało dzikie wino pnąc się, aż na dachy pogniłe. W wielu pokojach zaciekało. Mimo to było cicho, jakoś miło, wiejsko.. i Elwirze uderzyło serce do téj pustki, w któréj marzenia swe pomieścić mogła... O czemś podobnem śniła!
Rzuciła się ze łzami dziadowi na szyję prosząc aby jéj to kupił koniecznie: zapewniała go że woli mniéj mieć, że się obejdzie oszczędniéj byle mogła mieszkać na wsi, u siebie wśród tych drzew cudnych, kwiatów i ciszy.
— Ale moja dobrodziejko, odparł Szczęsny, trochę ci się głowa pali, piękne to jest prawda. miłe.. tylko jak tu sama jedna zasiądziesz to na śmierć się zanudzisz.
Elwira wytłomaczyła Szczęsnemu, że weźmie sobie jakąś panią nie młodą do towarzystwa, że jéj starczy książek, fortepianu, muzyki, modlitwy, że przecie się znajdzie jakieś sąsiedztwo, że będzie mogła wyjechać gdy zechce za granicę itd. Z innych względów nabycie było łatwe i dogodne, dzierżawca gotowy z kapitałem znacznym, dawny wojskowy dobrze dziaduniowi znajomy.. pan Szczęsny nie wahał się dłużéj dni kilku i targu dobił. Elwira przez ten czas pozostała na wsi w téj części domu, która najmniéj ucierpiała. Miała z sobą służącą, na miejscu znalazła się stara ochmistrzyni. Całe dni spędzała na oglądaniu, na projektach. Dom z wyjątkiem kilku portretów i sprzętów pamiątkowych oddawano ze wszystkiem co miał w sobie. Elwira znajdowała pewien wdzięk w tych starzyznach, które lepsze pamiętały czasy. Za parkiem znajdowała się kapliczka którą mało co odnowić należało, aby ślicznie wyglądała. Tak była szczęśliwą Elwira iż sobie prawie wyrzucała, że nie dość opłakiwała matkę, któréj to wszystko zawdzięczała. Nabycie się dokonało, dwór objąć było można natychmiast, ze Szczęsnym targowała się tylko Elwira ile będzie miała prawa użyć na restauracje i upiększenia. Stary wstrzymywał, chciała sypać rozrzutnie, chciała stworzyć raj z tego starego ogrodu. Do Berlina wszakże powrócić trzeba było ażeby dobrać sobie towarzyszkę, rozporządzić przenosinami, pokupować czego dom wiejski wymagał. Elwirze było tak pilno, tak pilno iżby jednéj chwili pragnęła polecić na skrzydłach i do cichego kąta powrócić. Wszystko to choć się sama może nie przyznawała przed sobą, czyniła w téj myśli i przekonaniu iż Pilawski szukać jéj będzie, że ją tu znajdzie na wsi, dziedziczką majątku a nie jakąś tam modniarką.Była bowiem przekonaną prawie tak jak Surwiński, iż pan Gabriel należał do możnéj szlachty i że jéj dawne położenie byłoby na przeszkodzie stało ich połączeniu. Jeszcze kilka tygodni tylko a mogła zapomnieć o przeszłości i za sen bolesny ją uważać. Lecz powróciwszy do Berlina na pół drogi przeprowadzona przez Szczęsnego, znalazła tu nad spodziewanie wiele do czynienia. Nie można było tak rychło pozbyć się rachunków, zdawania tego co składało bogato zapatrzony magazyn, interesów, korespondencji, bez znacznych strat. Musiała więc z rezygnacją pozostać jeszcze tutaj, ażeby się wszystko ułożyć dało.
Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No7 part9.png
Ta strona została skorygowana.