Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No9 part4.png

Ta strona została skorygowana.

oczów podnieść na niego, a pani domu mimo gniewu który ją zgrozą przejął, nie śmiała skarcić zuchwalca. Przysięgała sobie tylko że sługę odprawi natychmiast.
Ernest patrzał, słuchał i smutniał.
— Pilawski tu nie ma po co jechać, rzekł w duchu, ten jegomość go wyprzedził.
Greifer który z powołania wszystkie rodziny znaczniejsze i ich związki znał doskonale, farbując się tą wiedzą na człowieka wielkiego świata, natychmiast zapoznał się i z hrabią i począł go pytać natrętnie o familję, powinowatych, rozpowiadać o galicyjskich swych przyjaciołach hrabiach i książętach, o Baranach, Kreszowicach, Łańcucie itp.
Hrabia Ernest zbyt wielu znał podobnych panu Stanisławowi intruzów, aby się na téj paplaninie nie poznał. Zwykle łagodny i przystępny dla tego rodzaju ludzi był nielitościwym, stał się więc dumnym i mimo nadskakiwań Greifera, odprawił go bardzo chłodno. Greifer wywnioskował z tego, iż się pan hrabia myśli starać i to go na chwilę zmięszało. Z tych wszystkich wrażeń, domysłów, omyłek, kwasów i strachów, skutek był ten, że wieczór, cały został zupełnie zepsuty. Elwira nawet nie mogąca się uspokoić gniewna, drżąca nie była do siebie podobną i dla tego, który ją widział po raz pierwszy, wydać się musiała przynajmniéj bardzo dziwnie. Nie mogła nawet długo ścierpieć tego, że w fałszywem świetle przedstawiała się [[Korekta|brabiemu|hrabiemu}}, i korzystając z jakiéjś zręczności odezwała się po cichu do niego.
— Obawiam się byś pan co mnie dziś widzisz raz pierwszy, bardzo złego o biednéj gospodyni domu nie powziął wyobrażenia. Nie jestem winną że mnie dziś głowa boli.. trochę z gniewu..
— Jakto? śmiał by kto panią pogniewać? grzecznie odezwał się hrabia.
— Niestety, śmiał o to ten pan, wcisnąć się do mego domu aby humor i wieczór popsuć. Jest to znajomość z wód, Krynicy.. a w tych wodach.. robią się w ogóle nieznośne znajomości.
— Jakto? wszystkie pani podciąga pod to prawo? zapytał patrząc na nią uważnie Ernesta..
Elwira mimowolnie zarumieniła się mocno.
— Prawie wszystkie, dodała, najsmutniejsza rzecz że się z razu nie wie nigdy do kogo nas traf zbliży... a potem..
Niedokończyła jakoś i poczęła mścić się na batystowéj chusteczce za występek Greifera, który dziadunia bawił i kokietował wysilając się na dowcip, erudycję.. na frazesy i wykrzykniki. Starego wziąć było niezmiernie łatwo, był bowiem równie dobroduszny jak roztargniony, a byle kto umiał chodzić koło niego oszukał go łatwo. Szczęsny śmiał się, gadał i bardzo mu ten miły gość był na rękę. Tym czasem z gniewu na natręta, Elwira z projektem napojenia go żółcią, starała się znowu ująć i być jak najsłodszą, najuprzejmiejszą dla hrabiego, który się tem trochę zakłopotał. Gdy piękna kobieta chce, może, niestety, najrozumniejszemu człowiekowi głowę zawrócić. Hrabia był i zacny i rozsądny i nie łatwo dający się bałamucić, przecież tego wieczora uczuł się jakby nie zupełnie panem siebie. Śliczne te oczy, uśmiech, a nadewszystko rozumne słówka.. oczarowały go. Hrabia był dosyć muzykalnym, rozmowa się wszczęła o muzyce, zaproszono gospodynię do Erarda, gniew dał jéj nadzwyczajną siłę i natchnienie. Zagrała jedną z Fantazji Schumann’a, jak tylko Clara Wieck grać je mogła.. potem Sonatę Schubert’a, potem mazurka Chopina.. Wśród tych świetnych popisów, za intermezza służyły niemniéj błyskotliwe rozmowy.. Ażeby nie mówić do Greifera, który napróżno zbliżał się kilka razy i wrzucał po słówku nie odbierając nawet odpowiedzi na żadne, zajęła się hrabią wyłącznie. Była dla p. Stanisława