Strona:Wiersze ulotne (Szembekowa).djvu/008

Ta strona została uwierzytelniona.
STARZEC.

O dziecko! dziecko!... Był czas daleki,
Gdym równe w sobie czuł siły!
Życie jak mara przeszło na wieki
Dziś stoję bliski mogiły...
Cóżem dokonał? pytam sumienia,
Gdzie są te światy zdobyte?
Kto dzieła moje z chlubą wymienia?
Gdzież imię moje wyryte?!


MŁODZIENIEC.

Lecz ja zwyciężę! Ja dopnę celu!
Ja zwalczę wszystkie przeszkody!


STARZEC.

Tak już przed tobą mówiło wielu,
Tak i ty mówisz, boś młody...
Ale nie takiej wiary potrzeba,
Ażeby wytrwać do końca!
Wzbić się wysoko! pod same nieba!
Pod same gwiazdy i słońca!
Usłuchaj rady. Poco na boju
Marnie masz strwonić twe życie?
Lepiej dnie pędzić w cichym spokoju,
Pokornie i pracowicie...