Idąc przez cichą, samotną drożynę; Pięknego jednego poranka,
Ujrzałam w dali młodziuchną dziewczynę, I tejże młodego kochanka.
On ją całował, przyciskał do łona, Powtarzał przysięgi, zwierzenia;
Ona słuchała, radosna, spłoniona, Wymowna śród swego milczenia.
I rzekłam sobie: Szczęśliwa dziewczyna!
Złote sny szczęścia w główce jej się roją,
Dziś wiosna życia dla niej się zaczyna;
Ale ja wolę, wolę wolność moją!...