Strona:Wiersze ulotne (Szembekowa).djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak kiedy Jan się zjawił, święte głosząc wieści,
A ona, konająca, na to jego słowo,
Uczuła, że jej martwe zadrgało znów łono,
I że w sobie świat nowy, nowe życie mieści.
Ciemne dnie Tyberyusza do nas się wróciły;
Wszystko teraz, jak wtedy, umarłe w ludzkości;
Saturn pożera resztę swego pokolenia;
Ale ludzka nadzieja rodzić nie ma siły
I z piersią całą w ranach z ciągłego karmienia
Znajduje swój spoczynek w swojej bezpłodności.