Strona:Wiktor Gomulicki - Kolorowe obrazki.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

Po chwili cyganka powoli i z powagą zaczęła mówić:
— Mateczka Święta widno cię wzięła pod swą opiekę, bo na rączce tyle szczęścia, co ziarnek w makowej główce; same kwiaty, same róże przed tobą, a sidełka mocno nawiązujesz, bo się w nie złapał śliczny złotopióry sokół....
Dziewczę aż podskoczyło z radości.
— Złapał się w nie złotopióry sokół, — ciągnęła dalej — ale trzeba mu bardzo dogadzać: trzeba mu dawać kryształową wodę i srebrne ziarna zboża, a na szyję różową nawiązać wstążeczkę, żeby się na wolność nie wyrwał...
— Semeno droga, powiedzcie, kto to taki?....
Cyganka pokręciła głową tajemniczo.
— Kto taki?... chciałoby się wiedzieć? hm... może nikt a może... Jonek...
— Jonek?!... krzyknęła Marysia i poskoczyła w las, jak spłoszona sarenka, śmiejąc się szalenie i klaskając rękami z radości.
Za chwilę znów tysiącem wibracji falowała w powietrzu wesoła piosenka, a ciemne jodły do wtóru jej szumiały.
Semena stała na kopcu, starożytnej Sybilli podobna i patrząc przymglonemi oczyma za Marysią, drżącą ręką kreśliła krzyżyki, szepcząc tajemnicze zaklęcie, czy też jasne, a tak potężne słowa modlitwy.


∗                              ∗

Słuchajmy. Łamią się gałęzie leszczynowe, zda-