Strona:Wiktor Gomulicki - Kolorowe obrazki.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak się nazywacie, dobra kobieto — spytała życzliwym głosem hrabianka.
— Semena mnie zowią jasna panienko — zawiodła cyganka.
— Semena — drôle de nom, zauważył młodzieniec a po chwili dodał.
— A umiesz wróżyć?
— Bóg dał mi tę łaskę, jasny panoczku, może pokażecie ładną rączkę, to wam co ciekawego powiem.
Dowcipniś wysunął rękę nie zdejmując rękawiczki i śmiejąc się rzekł.
— No spiesz się, słucham.
Blada piękność drwiąco nań spojrzała.
— Jasny pan żartuje z biednej cyganki, — ozwała się uszczypliwym jakoś głosem Semena, — ale jak Bóg pozwoli, to cyganka i bez wszystkiego przyszłość odgadnie — i wpatrując się w gładką skórkę paryzkiej rękawiczki, rzekła powoli.
— Było nic, jest nic — będzie... nic.
Dziwnie przymuszonym uśmiechem skrzywił się na to panicz, hrabina przygryzła malowanych ustek, a chmurna dotąd piękność szczerze i wesoło się zaśmiała.
Zapanowała chwila milczenia, przerwało ją „nic.”
— Dowcipna jesteś moja stara, a że ja lubię dowcipnych, więc masz.
I cisnął jej garść drobnych, srebrnych pieniędzy.
— Bóg zapłać, ja pieniędzy za wróżenie nie biorę, — rzekła Semena zwracając mu je, potem dodała: