działa młoda dziewczyna z twarzą ukrytą w dłoniach. Pierś jej rozdzierały bolesne łkania...
Łojowa, cienka świeczka, krzywo osadzona w lichtarzu rzucała do koła krąg żółto-czerwonego światła, pozostawiając kąty izdebki w zupełnym mroku.
Na stoliku leżał, rzucony w nieładzie.... kostjum hiszpanki. Leżał także obok aktorskiego przebrania list pomięty i skropiony łzami, a przy nim koperta z czarną pieczątką...
Nazajutrz niespodzianie, Nina opuściła „znane całemu światu” towarzystwo — i wyjechała do Krakowa.
Parny dzień czerwcowy kończył się cudnym wieczorem. Mrok już zaczynał pokrywać ziemię — z za lasu wypływała srebrna tarcza księżyca. Na niebie była pogoda. Od północy tylko zaciemniały błękit lekkie, przejrzyste chmurki. — Białą szeroką drogą, przerzynającą Kalinkę, toczył się zwolna powóz pocztowy. Konie były oblane potem — wierzch powozu bielił się od kurzu.
W pewnej odległości za wioską, skryty w wybujałej trawie i gęstej zieleni, spał cichym „snem bez marzeń“ cmentarz. Przed spruchniałą i do połowy wywróconą bramą jego powóz zatrzymał się.
Wysiadła z niego kobieta młoda i piękna, cała czarno i nadzwyczaj skromnie ubrana. Otworzyła pocichu furtkę drewnianą i chwiejnym krokiem weszła do sypialni zmarłych. Postępowała jakiś czas ścieżką wijącą się wężykiem po trawie — wreszcie