Ursus i Homo złączeni byli ścisłą przyjaźnią. Ursus był to człowiek, Homo zaś — wilk. Usposobienia ich obu dobrze się z sobą zgadzały. Wilkowi, ma się rozumieć, człowiek nadał imię, tak jak je dał też sobie samemu; uznał bowiem za właściwe, sam się za niedźwiedzia uznawszy, człowiekiem nazwać zwierzę. Zespolenie tych dwóch istot było przedmiotem niemałej uciechy na każdym jarmarku, odpuście i wogóle wszędzie, gdzie się tylko ludzie zatrzymują dla lada przyczyny, jak, naprzykład, dla wysłuchania olejkarza, bającego o niezrównanych zaletach swego balsamu. Ten wilk tak pojętny, tak sobie jakoś wdzięcznie znoszący jarzmo, był widywany w każdem zbiegowisku z przyjemnością. Miło jest widzieć stworzenie obłaskawione. Ale z pewnością największą uciechę stanowi oglądanie wszelkich odmian przyswojenia jednocześnie. To tłomaczy, dlaczegośmy tak skłonni zbijać się w ciżbę na przechodzie ciągnących orszaków królewskich.
Ursus i Homo wędrowali tedy od zaścianka do zaścianka, z placów Aberystwith na place Yeddburgu, od miasteczka do miasteczka, od parafji do parafji, od hrabstwa do hrabstwa. Odbywszy jeden jarmark, szli na drugi. Ursus miał legowisko w niewielkiej budzie na kołach, którą Homo, dostatecznie ku temu ułożony, ciągnął luzem; strzegł jej zaś w nocy. W ciężką drogę, pod górę, w błoto,
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/15
Ta strona została przepisana.
DWA ROZDZIAŁY WSTĘPNE
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Ursus.
I