Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/168

Ta strona została przepisana.

Ta postać ludzka leżała nieporuszona. Ani drgnęła pod dotknięciem ręki dzieciaka. Ten, jakkolwiek ręce miał skostniałe, niemniej uczuł w sobie dreszcz przejmujący, dotknąwszy zimna tej twarzy. Była to głowa kobiety; rozwiane jej włosy z śniegiem się poplątały. Kobieta ta była umarłą.
Dzieciak dalej śnieg odgarniał. Wkrótce ukazała się szyja zmarłej, następnie piersi, których ciało widzieć można było poprzez łachmany.
Naraz, w tem swojem obmacywaniu naoślep, uczuł pod ręką jakieś słabe poruszenie. Coś tam małego, pogrzebanego żywcem, widocznie się jeszcze poruszało. Dzieciak, skwapliwie śnieg rozgarnąwszy, dokopał się wreszcie w tem miejscu nędznej jakiejś istotki wychudłej, pobielałej od zimna, jeszcze dyszącej, zupełnie nagiej, na nagiem łonie zmarłej kobiety.
Była to mała dziewczynka.
Spowinięta była, ale widocznie nie starczyło na to dość łachmanów, gdyż, szamocząc się, pozbyła się ich z siebie w znacznej części. Pod nią chude jej członeczki, a ponad nią własny jej oddech stopił był nieco śnieg, dokoła ją oblegający. Z pozoru można jej było dać zaledwie kilka miesięcy życia, ale miała już ona z rok jaki, tylko że podrastanie w nędzy podlega zasmucającym zatrzymaniom w miejscu, dochodzącym niekiedy aż do karłowatości. Kiedy twarzyczka jej została wreszcie ze śniegu odgarnięta, niemowlę wydało znowu krzyk, będący tylko dalszym ciągiem poprzednich rozpaczliwych łkań. Matka, nie słysząca podobnego łkania własnej dzieciny, musiała być w istocie najzupełniej umarłą.
Dzieciak wziął na ręce owo niemowlę.
Zesztywniała matka przerażająco wyglądała. Widziadłowy blask uderzał z jej twarzy. Rozwarte i nie wydające już tchnienia jej usta zdawały się rozpoczynać w niedosłyszanym języku cieniów odpowiedź na pytania, zadawane umarłym w niewidzialnym świecie. Bladawy odblask zlodowaciałych przestrzeni zdawał się spoczywać na tej twarzy. Rozróżnić przy nim było można czoło, młode jeszcze, pośród ciemnych włosów, namarszczenie brwi niemal oburzeniem tchnące, zaciśnięte nozdrza, przy-