Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/179

Ta strona została przepisana.

Następnie wszystko znowu zapadło w milczenie.
Dziwnem się to zdawać może, że ani jeden mieszkaniec miasta na uporczywe te kołatania, choćby przez ciekawość, nie odemknął okienka. Z tem wszystkiem, rzecz była bardzo łatwa do wytłomaczenia. Trzeba bowiem wiedzieć, że w styczniu 1690 roku ludność miejscowa znajdowała się pod wrażeniem przestrachu nader silnej zarazy, wybuchłej w Londynie, i że właśnie obawa dotkniętych morem włóczęgów znacznie osłabiła była wszędzie naonczas uczucie gościnności. Wystrzegano się nawet okno uchylić, żeby przypadkiem nie odetchnąć zatrutym wyziewem.
Dzieciakowi o wiele się stał dotkliwszym chłód, wiejący od ludzi, niż ten, którym go noc ogarniała. Był to chłód, który chce. Uczuł ściśnięcie serca, pozbawiające go odwagi, jakiego nie doświadczał w przebytych świeżo samotniach. Obecnie wkroczył był w koło bijącego zewsząd życia, a jednak pozostawał samotnym. Było mu to już ostatecznym domiarem udręczenia. Potrafił wytłomaczyć sobie bezlitosność pustyni, ale nieużytość miasta przechodziła zakres jego pojęcia.
Uderzenia godzin, które usłyszał, stały mu się jednem jeszcze udręczeniem więcej. W razach podobnych nic mocniej przeszywającego dreszczem, jak dźwięk bijącego zegara. Jest to wyraźne wypowiedzenie obojętności. Słyszysz wieczność mówiącą: — E! Co mi tam!
Chwilę zatrzymał się w miejscu. I nawet zaręczyćby nie można, czy w opłakanem tem położeniu przypadkiem nie powiedział był sobie, że może] lepiej poprostu położyć się tu gdziekolwiek i umrzeć. Na szczęście, dziewczynka przyłożyła mu głowę do ramienia i usnęła. To jej zaufanie bezwiedne skłoniło go znowu iść dalej.
Chłopak ten, wokoło którego wszystko padało w gruzy, uczuł nagle, że sam jest komuś punktem oparcia. Tak to głęboko w serce zachodzi zawezwanie do spełnienia obowiązku.
Ani myśli, ani położenie podobne nie przystawały do miary jego wieku. Bardzo być może, że nie rozumiał ich wcale. Działał wiedziony przeczuciem. Czynił to, co czynił.